środa, 16 maja 2012

fever, headache, what else?!

 wawa tajm

Siedzę w piżamie, mam głowę na kolanie i jestem w beznadziejnym stanie. Trochę przesadziłam, ale skakać i głośno się śmiać bym nie mogła. Nawet Beatlesów ustawiłam na minimalną głośność, co by mi bębenki nie wybuchły. Nie wiem, co mi jest, może to migrena, jutro idę do lekarza. Wczorajszego szkolnego dnia wolę nie komentować, przed szkołą chyba ze dwadzieścia minut spędziłam na wylewaniu łez i szeptaniu "o, matko, o, matko, jak ja się źle czuję". Tak, mogłam zostać w domu, ale to by mi weszło na ambicje. W każdym razie dzisiaj siedzę w domu, uczę się na jutrzejszą historię, o osiemnastej idę na mszę, po mszy spotkanie, następnego dnia o ósmej wybieram się do lekarza, zostaję w szkole do końca czwartej lekcji, wracam do domu, a w piątek jadę do Gdańska po prezent, w sobotę idę na urodziny i tak to będzie. No to ładnie. Mam nadzieję, że do piątku przestanie mnie ta głowa boleć, spadnie mi "gorączka" z 37,3 stopni do 36,6 i będę mogła normalnie funkcjonować na urodzinach. Bo jak nie, to będzie lipa. Chyba nie mam nic ciekawszego do napisania oprócz mojego kiepskiego stanu. Tak to już bywa.

1 komentarz:

  1. Fajne zdjęcia, szkoda że dzisiaj tak słonecznie nie może być:)

    Zapraszam na nowy post:*

    OdpowiedzUsuń