środa, 11 kwietnia 2012

this is England

 tego się nie spodziewaliście, ha?!

Proszę bardzo, zdjęcia górne i dolne z Gdańska z lutego, a po środku z zeszłego piątku. Nie zachowałam zdjęć własnej sylwetki w jeansach widocznych na środkowym zdjęciu, ponieważ stwierdziłam, że wyglądam w nich jak biedna anorektyczka i ogólnie zrobiło mi się siebie przykro, więc je usunęłam. Tak, te spodnie są na mnie o wiele za duże, ale nic na to nie poradzę, że numer 34 w Zarze jest równy 36, a jeansy mi się serio podobały, no i były tanie. Muszę chociaż raz w swoim życiu kupić jeansy w H&M, bo wydaje mi się, że są naprawdę fajne i dopasowane, a nigdy nie miałam, więc myślę, iż to tak trochę szkoda nie mieć ani jednej pary, skoro zaopatruję się tam w większość swoich ciuchów. Nie wiem, co mi dzisiaj tak ten post o ubraniach wyszedł, więc zmieniam temat. Aktualnie odstresowuję się (NIE MAM POJĘCIA, jak to poprawnie odmienić, bo jest to dziwny twór i nawet nie ma odmiany w słowniku internetowym) przy The Clash, co robiłam także wczoraj wieczorem. Jakoś tak wyjątkowo mam ochotę na ich "Straight to hell", podczas gdy czcigodny Easy domaga się otwarcia mu drzwi. Jejusiu, ależ mi dzisiaj jest gorąco! Aż sięgnę po wodę. Moja mama odmówiła kupowania wody w większym rozmiarze niż mała buteleczka, bo zakupiła zgrzewkę Polarisa za 0,49 gr sztuka i powiedziała, że ma zostać wypite... I jak ja teraz mam sięgać w nocy, w sennym amoku, nie wiedząc, gdzie jest północ, gdzie południe, GDZIE MOJA RĘKA, a co dopiero, GDZIE WODA?! Ho, ho, problemy piętnastolatki. No nic, jutro fizyka i historia, nie lubię, oj, nie lubię tego drugiego przedmiotu, ale to od zawsze tak, zwłaszcza że każdego roku dostajemy beznadziejnie napisane podręczniki, w których jest tekst ciągły, którego wręcz nie cierpię. W podręczniku od fizyki zresztą sytuacja jest nie lepsza. Zapomniałam się pochwalić, że zjadłam dzisiaj całą biedronkową paczkę STRONGÓW. Zachwycałam się przed zjedzeniem, zachwycałam, aż w końcu okazało się, że nie mają tego samego cudownego smaku, co przed postem. Nie wiem, co się stało, ale... jestem zawiedziona, ech. Być może ta abstynencja zniszczyła mi całą radość ze spożywania czegoś tak szkodliwego, wypalającego me kubki smakowe i powodującego wewnętrzną euforię oraz wzmożoną aktywność jelit... Mam nadzieję, że w sobotę nie spotkam się z tym samym podczas powrotu do fast foodowego raju. Tortilla z KFC musi być dobra, nie ma innej opcji. Pff, kiedyś muszę zacząć się zdrowo odżywiać. Przynajmniej nie będę pić alkoholu, to jakiś pozytyw tych całych zawirowań ze strony chorób genetycznych wątroby. Właśnie odpowiedziałam na mamine "hej, Lila", więc kończę ten jakże długi post i schodzę na dół się przywitać oraz odebrać dostawę kosmetyków. Poza tym moja opryszczka już się goi, chociaż teraz zamierzam używać samego kremu Nivea, a nie pasty do zębów, bo się trochę obawiam skutków tegoż, ponieważ większość ludzi jednak krytykuje takie postępowanie. No cóż, obędę się bez. Może nawet sięgnę po sok z cytryny, o ile znajdę w tym domu cytrynę. Muszę pamiętać, aby jutro kupić drożdże na piątkowe kółko z biologii... W piątek także robimy z Patrycją projekt na poniedziałkową Edukację Europejską. Mam nadzieję, że uda nam się sprawnie wszystko znaleźć, zrobić i skończyć, bo chcę mieć też trochę wolnego, hi, hi. Teraz już koniec drogi krzyżowej, to tak trochę dziwnie mieć piątkowy wieczór wolny.

3 komentarze:

  1. Nie wiem, jak Ty to robisz, ale potrafisz opisać codzienność w niesamowicie sympatyczny sposób. Tak trzymaj :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już któryś raz zabieram się do skomentowania tego Twojego nowego posta, ale ciągle coś mnie od tego odciąga. Może teraz w końcu mi się uda przeczytać wszyściuśko i napisać to, co napisać mam. A więc, nie będę przeciągać, bo sama się zaczynam już prosić, aby ktoś mi przerwał te moje filozofie ;P A! I od razu zaznaczam, że jakby coś było nieskładne i niezrozumiałe, to jest to wina totalnego zmęczenia. Jeśli to na górze, to rzeczywiście Twoje zdjęcia, to nie wyglądasz wcale na anorektyczkę. Wyglądasz normalnie. No, ale to tylko zdjęcia, więc zawsze jakaś różnica może być w rzeczywistości. No i widać Cię jeszcze kawałek i ciężko określić, czy jesteś wysoka, czy niska. Ha! Ja się w tych numerach w ogóle ogarnąć nie mogę. Ale lepiej jest w takich sklepach kupować, niż na stadionie u Chińczyka. Kiedyś kupiłam sobie u nich kurtkę. Normalnie noszę rozmiar M, a tu jedyny rozmiar, jaki był dla mnie dobry, to XXXXXL. I patrzysz sobie później na taką metkę i Cię szlag jasny trafić może. Z The Clash lubię jedną piosenkę - "Should I stay or should I go", boska jest. Bleee, woda z Biedronki jest okropna. Niby woda nie ma smaku, ale ta Biedronkowa jeszcze bardziej tego smaku nie ma. Brzmi jak totalna głupota, ale naprawdę jakoś tak dziwnie to "nie smakuje". O! A ja tam zarówno fizykę, jak i historię lubię :) Ej, ale po takim czasie abstynencji, to powinno smakować jeszcze lepiej. Tak mi się wydaje. Nooo, a nie mówiłam, że się niedługo zagoi? Tyle krzyku o nic ;P

    No dobra... w sumie, to masz rację. Kiedyś wpadłam w taką manię siedzenia na komputerze i czytania książek (tak zamiennie te dwie czynności tylko wykonywałam), to tak byłam tym pochłonięta, że przez cały tydzień nic nie jadłam, bo starsza w pracy była i obiadów nie robiła.To był jeden, jedyny raz, który zdarzył się baaardzo dawno temu. A co do cukru, to Ci się on w końcu weźmie i przeterminuje i tyle z tego będzie. A sam papierek po nim nie może być pamiątką?

    Tłumaczyć brudności nie musisz, bo wiem, o co chodzi :) No cóż... wszystko jest dla ludzi, nawet lenistwo, ale trzeba mieć we wszystkim umiar, bo co za dużo, to nie zdrowo, bla bla bla.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za wizytę u mnie.
    Kiedyś używałam olejku rycynowego, niestety podrażniał mi oczy, jak się do nich dostawał... więc nie mogę go niestety stosować, chyba że na same brwi.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń