niedziela, 29 kwietnia 2012

THA SAS MANTOSO OLOUS KOUFALESS

 kolejna część wiosennych okazów

Czujecie to ciepło, wpychające się przez okna i drzwi do małego królestwa waszych domów? Czujecie ten żar rozlewający się nad połaciami pól i ulic, ścieżek i chodników, po których spacerujecie? Ja też nie czuję, bo dzisiaj nie jest wczoraj i temperatura się nieco ochłodziła na szczęście. Zdołałam się nawet opalić, kiedy przez całe półtorej godziny maszerowałam wraz z Natalią w poszukiwaniu schronu przed słońcem. Dzisiaj zamierzam wziąć Easy'ego i pokazać mu świat, którego nie widział przez dobre parę miesięcy. Mam nadzieję, że nie obsra całych Pszczółek ze stresu i radości. Wzięła mnie ochota na lody, ale zapomniałam poprosić rodziców o złocisze, a nie mam drobnych w portfelu, żeby zafundować sobie tę chwilową przyjemność. Cóż, trudno, obejdę się bez nich. Czy nie podkreślałam już, jak bardzo cieszę się z całego tygodnia wolnego? Otóż cieszę się, tak, lubię siedzieć w domu i nic nie robić, lubię także wychodzić z domu i też nic nie robić. Ten tydzień należy do tygodnia złego odżywiania i dzisiaj od rana zajadam się słodyczami i piję szklankę pepsi z lodem. A co tam. Chyba nic kreatywnego nie napiszę, toteż kończę ten marny wywód. Najlepiej będzie, jak wyłączę komputer i wyjdę z domu.

7 komentarzy:

  1. ale piękne zdjęcia!:)
    Ja czuję, ja czuję:)

    Zapraszam na nowy post:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja czuję, ale zamiast korzystać z dobrodziejstw natury, nadrabiam uczelniane zaległości. Ech, życie.

    Kim jest Easy? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie dopadła angina mega temperaturą i utratą głosu w pakiecie, więc za wesoło nie było.

      Kocham psiaki :D Kiedy zamieścisz następną fotkę?

      Usuń
    2. Miałam ją już drugi rok z rzędu. Czyżby nowa świecka tradycja? Oby nie...

      E tam, taki skrawek :P Chcę go w całej okazałości :) Trzymam za słowo.

      Usuń
  3. Moja ma na imię tak samo jak ja, za co nie mogę się na nikim mścić, bo nikt z bliskich jej takiego imienia nie nadał ;)

    Powinno być chyba odwrotnie. Tzn. znienawidzone lektury szkolne ;) Ja Sienkiewicza chciałam czy nie, za czasów konkursu lubić musiałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tata mi go kupił, już z imieniem. Tzn. ją. Ona ma na imię Wiki, a ja Wiktoria. Trochę mi z tym głupio.

    Ależ lektury mają przekaz- ale w tak nudny sposób, że szybko się je odkłada. Ja nie czytałam Pinokia. One są uaktualniane kochana, ale nie na literaturę naszego wieku, niestety ;) Uaktualnia się je w nieco inny sposób, ażeby się nauczyciele nie zanudzili.

    OdpowiedzUsuń