sobota, 24 marca 2012

they're waiting

 sunny sunny sunny day

Mam ochotę pożyczyć od taty aparat i pójść porobić zdjęcia, ale wiem, że mi nie pożyczy, nawet nie pytam, więc może pójdę ze swoim Nikosiem Mini. Najpierw jednak muszę posprzątać w pokoju i umyć wiecznie brudne okna. Miałam dzisiaj spać do dziesiątej, ale obudziłam się o siódmej, później o ósmej i skapitulowałam o dziewiątej. Ogólnie miałam dziwne sny. Pojechałam do Gdyni i skręciłam w mroczny tunel, w którym spotkałam Karo. Poszłyśmy na autobus i kiedy kupowałam bilet, bileterka powiedziała, że powinnam zapłacić ponad dziesięć złotych, bo ostatnio jeżdżę bez biletów, na co ja, że w Gdyni nigdy jeszcze nie jechałam autobusem i że tutaj nie mieszkam, zaczęłam swą inteligentną przemowę i babka odpuściła. Wysiadłyśmy gdzieś przy kiosku, spotkałam koleżanki, a Karo kolegów. Jeden z jej kolegów uścisnął mi rękę (był mulatem) i miał krzywe palce, ble. Później śniło mi się, że smażę na patelni pizzę Guseppe, ha ha, to przez Patrycję i smsa od mamy o wpół do pierwszej  w nocy "to odsmaż sobie obiad". Mój pies ma czerwoną skórę na torsie (o ile psy mają tors) i zastanawiamy się z mamą, dlaczego tak. Powinna się z nim udać do weterynarza po jakąś maść czy coś. Może się gdzieś przewrócił... Ogólnie to dziwne, żeby psy się przewracały, ale Easy czasem tak ma. No, to zakrapiamy oczy i bierzemy się do pracy.

1 komentarz: