z prezentu
Sprzątnęłam elegancko pokój wreszcie, bo od dwóch tygodni nie widział ścierki i odkurzacza; podlałam skromnie rośliny, ponieważ od dwóch tygodni nie czuły się najedzone. Zjadłam śniadanko i czytałam książkę - jeszcze trzydzieści stron do końca. W sumie już się wszystko prawie skończyło (szczęśliwie). Prawie. Nawet całkiem ciekawe cytaty wyskubałam z tekstu (patrz: powyżej). Zdałam sobie również sprawę, że przez następny tydzień będę mogła swobodnie wstać o której mi się zachce, czyli najpewniej o ósmej lub dziewiątej. Wyśpię się! Szczęście, przyjdź!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz