niedziela, 25 grudnia 2011

CHRISTMAS MORNING

 dziewczyny jak maliny

Tak, tak, podoba mi się sesja świąteczna. Nie mam możliwości napisania tutaj więcej, gdyż muszę zejść na śniadanie. Dacie wiarę, że obudziłam się wpół do jedenastej (zasnęłam, gdy obudziłam się wpół do dziewiątej)? Musiałam pospać osiem godzin, no musiałam! Aleksandra konstruuje cudny rysunek dla swojego chłopaka w jego prezencie urodzinowym, muszę mu zrobić zdjęcie, ach. Wróciłam po godzinnej przerwie. Niestety nie zrobiłam owego zdjęcia, gdyż w ferworze przygotowań zapomniałam. Dzisiejszy dzień spędzę na czytaniu lektury i wyjeździe do babci. Pamiętam, jak to było spędzać święta u babci. Cała rodzina się zbierała, mnóstwo prezentów było pod choinką, każde dziecko wyczekiwało tylko tego jednego momentu i wołało "mama, ale ja już nie mogę" tylko po to, żeby podejść do choinki, wziąć pudełko ze swoim imieniem i je otworzyć. Czasem było zaskoczenie, czasem była radość, czasem ktoś się zawiódł, czasem... ale zawsze wszyscy z wypiekami na twarzy dzielili się swoim szczęściem. Cóż, dzisiaj jest zgoła inaczej, trochę mniej jest tej pierwotnej radości, ale klimat pozostaje ten sam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz