niedziela, 14 sierpnia 2011

pan z lodami

 słońce, góry, miasto, morze!

Jestem objedzona pomidorową z ryżem i opita tymbarkiem multiwitaminą z magnezem. Hoduję sadło przed komputerem, później zaś kontynuuję moje rutynowe zajęcie czytania. (doprawdy dziwne zdanie) Wyprostowałam włosy i po mniej więcej godzinie powróciły do stanu sprzed prostowania. Muszę zawitać u fryzjera, bez dwóch zdań. Kurczę, gorąco mi! Niby na północy pogoda nieciekawa, a tu proszę - słoneczko, dwadzieścia parę stopni, cieplutko i w ogóle. Przydałby mi się Adriatyk i plaża z kamieniami-podpórkami pod plecy oraz z nagimi biustami, no i ze szczurkiem, który naprawdę lubił wspinać się po skałach. Chyba żaden z plażowiczów go nie dostrzegł, tak się chłopak zakamuflował. Ach, panie Brytyjki ze swoim cudownym psiakiem... Chlapały wodą, a piesek ją łapał w pyszczek, mam zdjęcie, to kiedyś wstawię, jak zdołam dobrnąć z przeróbką do tegoż zdjęcia. Póki co zatrzymałam się na Makarskiej i brak mi chęci do ogarnięcia Trogiru, Dubrownika oraz Korculi (tak na marginesie - zdjęcie powyżej jest ze statku, kiedy płynęliśmy z jakiegoś portu na wyspę Korculę). Mknę do swego łoża.  Albo do telewizora, by obejrzeć "Wstydliwe choroby". Bywajcie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz