czwartek, 25 sierpnia 2011

międzynarodowa katastrofa

 o!

Późno wstałam dziś. Miałam sen! Mieszkałam w jakimś angielskim miasteczku i miałam takie dość sfatygowane lokum w obskurnej, szarej kamienicy. Było tam całkiem milutko, choć do miasta trzeba było jechać rowerem - droga wiła się z góry, ale z powrotem... Przyniosłam do szkoły laptop i wszyscy oglądaliśmy anime, co jest dość dziwne, bo przestałam oglądać anime w piątej klasie podstawówki. To chyba przez moją siostrę i nieustannie dobiegające "-chan" zza ściany. Dramofilka! Skończę zaraz książkę czytać, bo zostało mi zaledwie siedemdziesiąt stron. Zacznę potem może "Księcia mgły". Fajne foto, prawda? Mnie też przypadło do gustu. Jest słodkie. Nie wiem, co by tu napisać, oprócz tego, że robi się coraz bardziej zawile i nieprzyjemnie. Pogoda to istny koszmar. To tylko południe ma takie szczęście, hi hi. A wy się tam w skwarze męczcie. Ech, chciałabym się wybrać szybciutko do Hiszpanii, posiedzieć na plaży, pozbierać muszelki i ogólnie spędzać romantyczne wieczory. Albo na Alaskę, siedzieć w puchu i grzać ręce nad kominkiem. Fantazje nastolatki. Aż mam ochotę się roześmiać. Lubię fantazjować. W samotności, z osobą towarzyszącą... cóż, fantazje to całe moje życie. Jednak mam wrażenie, że moja wyobraźnia nadal jest nieco ograniczona, pięła się po lince, ale w pewnym momencie zastopowała i tak już zostało. Utknęłam na poziomie licealistki, dajcie mi topór i bagnet, idę  zabić kozę. (kolejne dramatyczne zakończenie, panie i panowie)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz