środa, 17 sierpnia 2011

Mam telefon od misia. Zamierzam wziąć cały jego miód.

 migawki /part3/

Zdjęcia z Chorwacji są w większości robione przez mojego tatę, jednak te, które ostatnio wklejam, robiłam ja. Widać różnicę, prawda? Zawsze widać różnicę pomiędzy zdjęciami autorstwa innych osób, ponieważ każdy z nich skupia się na rzeczach, które go najbardziej ciekawią. Mimo że zdjęcia przedstawiają podobne widoki, są oryginalne. Wczoraj ogarnęłam Trogir, więc teraz przybędzie trochę zdjęć z tego miasta. Starówka Trogiru jest wpisana na listę UNESCO. Nie przypominam jej sobie zbyt dokładnie, ale prawdopodobnie mam ją umieszczoną na zdjęciach. Prawdopodobnie, bo zdaje się, że prawie wszystkie zdjęcia ze starówki usunęłam, ponieważ mi się nie podobały. Za to przypadł mi do gustu ogródek z trzema palmami i widok z jakiegoś budynku na nabrzeże. Właśnie od Dalmatyńskiego słońca schodzi mi na nogach skóra (tam się najbardziej przypiekła) i stosuję terapię masło kakaowe-krem garnier. Mam nadzieję, że pomoże, bo nie chcę stracić opalenizny. Pierwszy raz w życiu opaliłam sobie nogi. Dzisiaj przeczytam połowę książki, także zostanie mi jeszcze ponad trzysta stron. Gdybym się bardziej przyłożyła, mogłabym ją przeczytać w trzy dni. Siedemset stron to pikuś. Postanowiłam już, że z początkiem roku szkolnego przeczytam trylogię Folleta. Prawdopodobnie zajmie mi ona ze trzy miesiące, ha ha! Oczywiście żartuję. Wiem, że wszystkie części mnie wciągną i nie ma już znaczenia, w ciągu ilu dni je przeczytam. Tak jak w przypadku każdej czytanej książki. Zazwyczaj czuję, jak mnie do siebie przyciągają, jak ich historia włada moim umysłem i nie odstępuje mnie na krok. Czuję tę ciekawość, te pragnienie zatracenia się w lekturze. Nie lubię, gdy nadchodzi myśl i odciąga mnie od książki, kiedy ją odkładam i zapominam o jej istnieniu. Książka to mój najwierniejszy przyjaciel od lat. Kłaniam się nisko przed wszystkimi pisarzami, którzy dostarczają mi wrażeń na wiele godzin. Mało kto przeżywa to, co ja. A jest to tak wspaniałe, tak piękne, że jest mi aż żal ludzi nie mających pojęcia, co to za uczucie. Szelest kartek, zamierające odgłosy rzeczywistości, zapach książek starych i nowych, tajemnica, kto i kiedy ją trzymał w rękach... Przeczytajcie sobie, tak na zdrowie, książkę "Trzynasta opowieść" Diane Setterfield. Trafiła ona do mnie zupełnie nieoczekiwanie parę lat temu i do dzisiaj pamiętam jej treść. Nie zdradzę wam ani jednego słowa o tej książce, spróbujcie ją zdobyć i się wszystkiego dowiedzieć. Jest wspaniała dla laików i zapalonych czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz