czwartek, 30 czerwca 2011

zakup sobie narty

 my dependence

Ostatni dzień czerwca... a myślałam, że dziś piątek. Postarałam się dzisiaj o zdjęcia, które zalegają w moim aparacie już od czternastu dni. Jakoś mi się wcześniej nie chciało tego ruszać. Na dworze parno, duszno, ale przynajmniej przez okno wieje mi zimny wiatr - to jakaś nowość. Rain, rain, rain. Obejrzałam z rana House'a i dwa odcinki Odlotowych agentek! Zaraz mykam do łóżka, bo przed komputerem siedzę od półtorej godziny, jestem tym zmęczona. Chcę już zobaczyć moją siostrzyczkę, tak bardzo za nią tęsknię...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz