środa, 13 kwietnia 2011

alternatywę szlag wzięło

 głowa mnie boli, że hej

Miałam dzisiaj proroczy sen. Rzecz miała miejsce w ogromnej placówce humanitarnej (ha ha) szkole, na sali, białej i przestronnej, gdzie mieściło się boisko do piłki siatkowej; no i w pokoju, lekcja niemieckiego, ludzie ogarnięci przerażeniem na myśl o skomplikowanym zadaniu, do którego odpowiedzi mają na końcu zeszytu; a, jeszcze na basenie przypominającym oczyszczalnię ścieków. W każdym razie na tej sali wpadłam niefortunnie na siatkę, która mnie, że tak powiem, połknęła, i dostałam w bok twardą piłką. A że mnie ten bok przeokropnie bolał, to dostałam takiego ataku, że nie mogłam się ruszyć. Obudziłam się oczywiście z bolącym bokiem, tak w okolicach wątroby... czy nerek. Jak o tym pomyśle, to znów mnie boli. A w "oczyszczalni ścieków" pływaliśmy sobie całą grupą i również graliśmy w siatkówkę (co mnie nie dziwi, bo lubię tę dyscyplinę sportową). No dobra, ten sen był beznadziejny, ale bardzo realistyczny. Na dworze w dalszym ciągu ponuro, niebo przysłoniła warstwa szarych chmur i chyba do końca tygodnia nie spodziewam się poprawy pogody, co nie napawa mnie optymizmem, ale w końcu i tak wszystko jedno. Siedzę, lenię się i nie mam co ze sobą zrobić. Dzięki Bogu książka jest zbawieniem na wszystkie smutki, a telewizor w takie dni staje się od niej niestety ciekawszy. Cholercia, znów mi leci w głowie piosenka Beatlesów... chociaż w ogóle ich nie słucham. Są wpisani w mój życiorys. Co ja piszę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz