poniedziałek, 28 marca 2011

... i tak w kółko Macieja.

 ja wiem, ja wiem

Idę sobie zrobić coś do żarcia. [...] Dobrze, mam pieczywo żytnie z sałatą i pomidorem. Mieliśmy lekcję matematyki - pierwiastki - a moja klasa cała nieogarnięta i nic nie rozumie. Masakra totalna, przecież wszystko było w szkole podstawowej, a pierwiastki są naprawdę proste. Rano się pocięłam w palucha (a raczej drapieżny zeszyt skryty w ciemnościach plecaka mnie pociął), jeszcze miałam zły humor. Uwierzycie mi, jeśli powiem, że w kwietniu będzie tylko dziesięć dni szkoły? Powiem szczerze, że zaskoczyła mnie ta informacja, ale jak najbardziej pozytywnie. W maju jedynie, oprócz drugiego i trzeciego, idziemy przez cały miesiąc do szkoły, ech. Pewnie będzie mnóstwo sprawdzianów. W czerwcu także. No cóż, jak mus to mus i jedzie się dalej. :) Byle do soboty. Może pojadę sobie na shopping. A jak nie, to tragedii nie będzie. :) Przystępuję do odrabiania lekcji. Na szczęście jest to jedynie biologia, ale za to mnóstwo materiału do ogarnięcia... na jedenastego kwietnia. Później zapomnę, lepiej zawczasu zrobić.

2 komentarze:

  1. ja chce do Ciebie w piatek.. :<

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, czy przypadkiem w sobotę nie będę wybywać do Wrzeszcza. :)

    OdpowiedzUsuń