niedziela, 5 grudnia 2010

one hundred and fifty-two degress

Okazało się, że źle wczoraj wszystko zrozumiałam i dzisiaj zawitałam we Wrzeszczu. :) Potem skm do Głównego i odebrać prezenty dla dwóch Karolin. Z jednego jestem ogromnie zadowolona i mam nadzieję, że moja siostrzyczka teś będzie tak bardzo zadowolona jak ja. :> Drugi też jest bardzo fajny, tylko nie wiem, czy druga Karolina będzie zadowolona, heh. Ale liczą się intencję. :) No a sobie zakupiłam takie oto nauszniki (były o wiele fajniejsze, jednak fundusze ograniczone do minimum)(w River Island są super czapki z uszami <3):



O, właśnie takie. :) Połowa miasta będzie takie nosiła, no cóż. :D Teraz wszyscy noszą to samo. Taki już jest urok popularnych sklepów z niedrogimi ciuchami. A, znalazłam mój stary pasek w kratkę! Great! :D

Mam cholerną nadzieję, że jutro nikt nikogo nie spyta. :< Ubiorę czerwoną koszulę i czapkę mikołaja. Chciałam sobie pomalować na czerwono paznokcie, ale stwierdziłam, że to za dużo zachodu. ^^ Chcę już wtorek! I chcę już osiemnasty grudzień! I chcę już święta! A jeżeli chodzi o sylwester... chyba pojedziemy z ludźmi, którzy przyjadą do nas, do kina na dłuuugi seans. :) Fajnie by było. Ja tak mogę zacząć nowy rok. :D Wszystko jedno, ważne, żeby był Piccolo! :) Mmm, dobry. :) He, he. :D

Moje plecy! :< Dobranoc!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz