sobota, 1 marca 2014

Dreams come true, I swear.

Portret rodzinny.
Przybyłam dziś do was z najnowszymi wieściami. Otóż pragnę was powiadomić, iż marzenia się jednak spełniają. W zasadzie udowodniłam to w zeszłym roku, jadąc do Hiszpanii i zwiedzając Barcelonę, ale zrobię to jeszcze raz... Uwaga, przygotujcie się, to będzie mocne... a może nie? Nieważne. W czwartek lecę do Anglii! Fanfary, okrzyki, oklaski. Dowiedziałam się o tym w środę... więc to świeża sprawa. Nie spodziewałam się, że moi rodzice zgodzą się na taki wydatek, a jednak. Kocham ich za to, że pozwalają mi zwiedzać świat. Gdyby nie oni, nie przeżyłabym miliona fantastycznych momentów, nie byłabym w tych wszystkich krajach europejskich (ok, jeszcze kilka mi pozostało do odwiedzenia, chociażby Skandynawia) i nie zobaczyłabym mnóstwa zabytków i dzieł sztuki. Tak naprawdę nigdy nie pojechałabym do Gibraltaru i nie zrobiła zdjęcia, które widnieje obok. Z drugiej strony nie miałabym za czym wtedy tęsknić... A tak od kilku tygodni chodzę i patrzę na powieszone zdjęcia z tegorocznych wakacji, łezka mi się w oku kręci, serce ściska, a do głowy przychodzą myśli - "o matko, ja tam byłam, ja chcę znów, jeszcze raz". Nie ma takiego miejsca, za którym tęskniłabym równie mocno, jak właśnie za Gibraltarem. Nie wiem, dlaczego tak jest. Może to przez specyficzny klimat, uliczny zgiełk pomieszany z spokojem morza, cichymi zakątkami z dala od osiedli, tuż za górami, gdzie słońce południa nie dochodzi i panuje przyjemny chłodek... gdzie można przejść przez zimny tunel, ciągnący się na kilometr, piechotą, a po drodze spotkać bawiące się ze sobą małpy. Chciałam wam napisać, jaką ekscytację przeżywam tuż przed moim wyjazdem, zamiast tego zaś piszę o wakacyjnych wspomnieniach. Ale to się ze sobą łączy, w końcu mówimy o jednym kraju. Zatem Londyn, stolica Wielkiej Brytanii, wspaniałego królestwa, które opanował lud emigracyjny. Chciałam do niego dołączyć, jednak ostatnio stwierdziłam, że właściwie po co rozsierdzać jeszcze bardziej Anglików, zabierając im pracę? Jednak to temat na inny post. Szczerze mówiąc, największą niewiadomą dla mnie jest (wszystko?) lot samolotem. Nigdy tego nie próbowałam. To będzie ciekawe przeżycie, którego nie mogę się już doczekać i które trochę bardziej nęci mnie niż sam Londyn (co jest trochę zabawne). Bardzo się cieszę już na zwiedzanie. Mam ogromną ochotę odpocząć od widoków polskiej zimo-wiosny, od wahań temperatur i spoglądania na te same budynki dzień w dzień (również od chorowania, katar do mnie powrócił jak bumerang... Obym wyzdrowiała do czwartku!). Czas na przygodę. Wszystkie darmowe muzea w Londynie w połączeniu z London Bridge i muzeum figur woskowych. Brzmi nieźle, prawda? A do tego zakupy. Nie powiem, że się obkupię, bo niewiele będę mogła ze sobą zabrać, ale mam zamiar zdobyć kilka drobiazgów, które umilą życie i mi, i moim bliskim. Ach, tak się cieszę, czy mogę to jeszcze raz napisać? Wizja podróży wypełnia moje serce niezmierną radością, to wszystko jest takie... nagłe i zupełnie niespodziewane. Biorę walizkę i carpe diem. Niech wpłynie na mnie magiczna moc Londynu. A dla was przygotuję piękne zdjęcia. Mam nadzieję, że wrócę szczęśliwsza i bogatsza o nowe doświadczenia. To przynajmniej uchroni mnie od wielkiego załamania na widok stosiku prac domowych i wiadomości o starych oraz nowych sprawdzianach. Lubię, naprawdę lubię moją szkołę, ale zwyczajnie boję się opuszczać lekcje, bo kończy się to totalną dezorientacją, która trwa do tygodnia po powrocie. Wish me luck, guys. Muszę to ogarnąć, jestem silnym człowiekiem. Czasami.

20 komentarzy:

  1. No słyszałam, że Larson jest geniuszem. No i widziałam wszystkie filmy z tej trylogii. Na pewno je przeczytam, po Holendersku, a to dobrze, bo ja nie czytam prawie nigdy po Holendersku. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ci dobrze :) ja w Londynie byłam w liceum i strasznie mi się podobało ale to była taka typowa zorganizowana wycieczka więc nie było czasu by móc powłóczyć się i poczuć klimat miasta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoi rodzice są chyba idealnym przykładem na to, że można dobrze wykorzystać posiadane pieniądze - nie zepsuć dziecka, tylko w nie inwestować, w jego rozwój, podróże. Świetna sprawa. Gratulacje dla twoich rodziców, naprawdę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Miłej podróży! Ja chciałabym odwiedzić Italię, jak widać na Twoim przykładzie, warto wierzyć w takie marzenia :-) Czekam na relację i mnóstwo zdjęć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowicie Ci zazdroszczę, bo Anglia to wspaniałe miejsce, a pogoda dodaje jej tylko uroku. Ojejku. Ile bym dała, żeby chociaż raz tam polecieć. Kto wie, może kiedyś się uda, ale to raczej w odległej przyszłości. O tak, marzenia trzeba realizować i bardzo dobrze, że chociaż Ty to robisz. Niecały tydzień, wow. Miłego zwiedzania, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. lot samolotem nie jest zły :D polecam gumę do żucia, żebyś żuła jak będzie się podrywał do lotu, nie będziesz miała wtedy takiego wstrząsu w głowie, bo niektórych głowa może boleć :D wbije cię trochę w fotel, ale później już luzik :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nie bałam pierwszego lotu, ot po prostu nie wiedziałam z czym się to je. Ale przyznam, widoki bajeczne - leciałam w lipcu, więc słoneczko, zero chmur, a nawet jak były to tak fajnie było oceany widać... Marzenie :D

      Wiesz, nie mówię, że poprawki są złe, każdemu się może trafić, ale ja jestem po prostu na siebie zła - bo wiedziałam, ile nad tym siedziałam, ile czytałam, jak bardzo mieszało mi się w głowie, jak bardzo zaniedbywałam inne rzeczy chcąc tylko tróję, a kiedy wydawało mi się, że dałam z siebie wszystko - nie udawało się. To mnie trochę przygnębiło, po którejś negatywnej ocenie się załamałam, przestałam wierzyć w to, że to moje 'studiowanie' ma sens, skoro nie potrafię zdać pierwszej sesji. Teraz mam to doświadczenie i mam nadzieję, że pójdzie mi lepiej ;) Chociaż znowu mam zmartwienie, bo mam miec egzamin ustny :o Wiesz, już jedną taką próbą była matura, wydawało mi się, że jestem nie do zdarcia, ale każde kolejne doświadczenie sprawia, że jesteśmy silniejsi i silniejsi... Trzbea być silnym :D

      Usuń
  7. Toskania, Florencja... cud, miód! Może pojedziemy razem, co?:> Lubisz włoską kuchnię? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To chyba jesteś jakimś eljenem, haha :D Musisz obejrzeć filmy, serio, jedne z najlepszych, jakie obejrzałam. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. O boże, jak ja Ci zazdroszczę...tak czytam i czytam tego posta i mało brakowało, a łzy pociekłyby mi po policzkach. Koniecznie muszę przejrzeć Twojego bloga wstecz w poszukiwaniu innych postów dotyczących podróży...i nie tylko, bo po lekturze tego wpisu zaintrygowałaś mnie swoją osobą i chętnie poznam Cię lepiej-już czuję, że będzie to dla mnie spora inspiracja. A może dowiem się jak zacząć własne podróże? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. do ignorancji i ignorowania dodałabym 'bynajmniej' i 'przynajmniej' :D
    ja jestem całkiem zadowolona z nowego szablonu, stary mi się znudził.. nad tym jeszcze popracuję, ale chciałam jakichś kolorków :D
    dzięki! trzymaj się i wracaj do zdrowia ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdaję rozszerzenie z angielskiego, polskiego i WOSu, jutro mam próbną z tego ostatniego ;<
    A te malinki na nagłówku rzeczywiście wyglądają tak smakowicie, że sama, wchodząc na bloga, od razu nabieram na nie ogromnej ochoty :D

    Zazdroszczę tego Londynu, bardzo, bardzo :) Także zdrowiej szybko i baw się dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  12. Zazdroszczę niesamowicie! Sama leciałam raz samolotem i też byłam mega podekscytowana, ale suma sumarum zasnęłam podczas lotu haha
    ✫ blog

    OdpowiedzUsuń
  13. Zazdroszczę wyjazdu! Możliwość podróżowania to musi być cudowna sprawa, jest co wspominać. Ja tak naprawdę przygodę z wyjazdami zaczynam dopiero w tym roku, ale mam wielkie plany:) Życzę udanego pobytu w Anglii!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teatr telewizji w niczym nie zastąpi tego prawdziwego:) Jest takim dodatkiem dla kogoś kto ma ochotę na bardziej przemyślany obraz.
      Wybieram się na Kretę pod koniec kwietnia i być może uda mi się wyjechać do Włoch w wakacje.
      A Ty mam nadzieję szykujesz już post o swojej podróży:D
      P.s. W poniedziałek tvp emituje "moralność pani Dulskiej", serdecznie polecam gdybyś była zainteresowana:)

      Usuń
  14. Masz wspaniałą rodzinę, moja nie rozumie moich marzeń o zwiedzaniu świata. Niezapomnianych chwil życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Masz świetnych rodziców. :)
    Anglia to moje marzenie. ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Też nigdy nie leciałam samolotem ale jakoś się nie zapowiada, abym w najbliższej przyszłości tego spróbowała :(
    Jednak Tobie życzę (może trochę spóźnionego xD) udanego zwiedzania!
    I co do odpoczynku od wahań temperatury to bym nie liczyła, bo Londyn to najcieplejsze miejsce nie jest- bardziej kapryśno-deszczowe miejsce z tego co mi wiadomo :D
    I już się nie mogę doczekać zdjęć z podróży! Kiedyś też muszę odwiedzić Londyn i ogólnie Wielką Brytanię <3 Tylko u mnie wymarzonym miejscem jest Glastonbury *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glastonbury to takie domniemane miejsce pochówku Króla Artura. Domniemane, ponieważ według legend kiedy Mordred stoczył walkę z Arturem i go zranił, to król został zabrany na wyspę Avalon i tam czeka, aż ziemie Albionu znów będą w potrzebie a wtedy powróci :D Ogólnie teraz Avalon lokuję się w tym miejscu co Glastonbury, tylko że Avalon jest tak jakby za zasłoną mgły :D
      No i w Glastonbury są ruiny Opactwa, duuuuużo ogrodów i zieleni- czyli takie jakby gaje druidów gdzie można poczuć połączenie z naturą :D
      No i chciałabym jeszcze odwiedzić Stonehenge! Tam też podobno czuć wielką moc płynącą z tego miejsca!
      Moja fascynacja Anglią wynika chyba tylko dlatego, że kocham Króla Artura i celtycką kulturę i różne bzdety o druidach :D
      A co do lotu samolotem, to nie miałaś obaw o katastrofy lotnicze? xD Ja się naoglądałam seriali i filmów i choć chcę kiedyś polecieć samolotem, to się trochę boję xD
      Ja paranoik <<<

      Usuń