październik |
Dodałam zdjęcia do projektu "Grudzień w obiektywie" (klik). Tak, jestem bardzo punktualna...
Jak zdążyliście zauważyć, nastał grudzień. Dzisiaj mija dokładnie jego czternasty dzień. Za tydzień wszyscy zasiądziemy do wigilijnych stołów i zaczniemy hodować tłuszczyk na zimowe mrozy. Ja chyba najbardziej nie mogę się doczekać wolnego - ponad dwa tygodnie pełnego wypoczynku. Chciałam poświęcić ten czas na naukę łaciny, ale wszyscy wiemy, jak go spożytkuję - czytając książki, oglądając serial (One Tree Hill!) czy grając w The Sims 3. Mam też silne postanowienie zajrzeć tutaj przynajmniej dwa razy w ciągu tych dwóch tygodni, co byście nie musieli tęsknić za moimi postami. Przepraszam, że tak mało piszę! Moją wymówką nie jest już brak czasu, bo w gruncie rzeczy nie muszę się ostatnio wiele uczyć, oceny są już wystawione. Tak naprawdę stałam się zbyt leniwa, by wytężyć umysł i napisać coś konstruktywnego na blogu. Nawet widać po moich postach, jak bardzo wyszłam z wprawy - dlatego też nie chcę was zamęczać zbędnymi zdaniami, które nie zawierają żadnych informacji. Muszę wam się pochwalić - za tydzień nadejdzie zima, a ja wciąż nie jestem chora. To nie lada wyczyn! Wydaje mi się, że to przez to, iż w wakacje siedziałam złożona przeziębieniem czy innym świństwem. Cieszę się, że jestem teraz zdrowa, bo przynajmniej nie opuszczam szkoły i jestem ze wszystkim na bieżąco. Nie wiem, czy dałabym radę to wszystko nadrobić, bo materiału jest rzeczywiście sporo. A sprawdzianów i kartkówek jeszcze więcej. Ogólnie w przyszłym semestrze wypisuję się z dodatkowego angielskiego. Stwierdziłam, że nie warto jest uczyć się poziom niżej, skoro w szkole to wszystko, czego nauczę się na dodatkowym angielskim, mam jeszcze raz powtarzane i poszerzane. W drugiej klasie zapiszę się na kurs, na którym faktycznie będę się uczyć angielskiego na swoim poziomie zaawansowania. Bo na razie tracę czas, a czas to pieniądz. Dzisiejszy dzień jest taki... fajny. Rano siedziałam przy książce ("Anioły i demony" Dana Browna), po południu zabrałam się za przygotowanie składników do zrobienia ciasta na pierniczki, grałam w Simsy od 14 do 20:30, w międzyczasie zrobiłam ciasto, które się strasznie lepi, ale mam nadzieję, że do jutra się scali i będę mogła je normalnie zlepić w kulkę. A wieczór chyba poświęcę One Tree Hill, bo od kilku dni nie oglądałam ani jednego odcinka; czas to nadrobić. To taki swoisty powrót do przeszłości - jak byłam młodsza, oglądałam ten serial z zapartym tchem, tak strasznie mi się podobał. Dzisiaj też mi się podoba, ale często łapię się na myśli, że dialogi są takie nijakie, akcja kręci się wokół tego samego, no i denerwuje mnie ta nieustanna muzyka. Bohaterowie rozmawiają ze sobą - muzyka. Peyton rysuje - muzyka. Nathan grozi Lukasowi - muzyka. Luke gra w kosza - muzyka. Praktycznie przez cały odcinek leci muzyka! I nie mówię tutaj o melodii, bo tę jeszcze bym jakoś zdzierżyła. Mam nadzieję, że w następnych sezonach to się ciut poprawi. Kurczę, kurczę, muszę wynaleźć jakiś ciekawy temat do kolejnego posta, żeby was nie zanudzać moim ciężkim życiem. Do zobaczenia, moi mili!
Kurczę co to za serial bo pierwszy raz o nim słyszę?
OdpowiedzUsuńOj, dasz radę. Po świętach odpoczniesz i znów nabierzesz wprawy w pisaniu i będzie git! :D Ja też powinnam coś z blogien zrobić - i robię. Mimo utrudnień technicznych. Ty też jakoś dasz radę. Kartkówki i sprawdziany znam. Przyszły tydzień jest po brzegi wypełniony tym świństwem!
OdpowiedzUsuńnie zebym sie czepiala, ale to za dluzej niz tydzien :D na szczescie! haha
OdpowiedzUsuńsama bym pograla w simsy, ale powstrzymuje sie, bo zezarlyby mi juz resztki czasu, ktory powinnam preznaczyc na szkole...
Okej, ja na to jak na lato!
OdpowiedzUsuńAno wiadomo, że ciężko :P ale co zrobisz, nic nie zrobisz.
Uwielbiam bajeczki :3 i święta, i pierniki, i kolędy, i świąteczne piosenki, i choinkę i tą atmosferę, i nawet to sprzątanie da się przeżyć. Raz do roku święta to trzeba zacieszać :D Akurat jak Xaviery atakował, to ja siedziałam w domu poza Krakowem, chociaż jak jechałam wtedy w piątek do domu i wysiadłam z autobusu i musiałam przejść do budynku, zanim tata nie przyjedzie, to mimo dwóch toreb na dwóch ramionach, normalnie mnie zwiewalo w bok! Niestety słyszałam prognozę, że śnieg, MOŻE, MOŻE po świętach :( co to za Wigilia bez gwiazdki ja się pytam!!
a ja dzisiaj sobie grałam w simsy, ale jakoś mi minęła wena na nie, może w przyszłym tygodniu bardziej poszaleję, choc wtedy pewnie to trzeba będzie sprzątanie ogarniać :D
Ja grałam, moja simka poszła na studia, postudiowała tydzień, oblała egzaminy, to się wkurwiłam i wyszłam XD muszę dokończyć drugi tydzień i coś się wymyśli, boże jakie to jest czasochłonne, to granie :D
OdpowiedzUsuńMnie jakoś ani święta, ani wolne nie podniecają... zblazowana jestem i wcale mi się to nie podoba. Niemniej, fajnie czytać, że Ty jesteś zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJa tu się zastanawiam co zrobić, bo z nudów umieram, a ty przypomniałaś mi, że mam coś takiego jak Simsy :p
OdpowiedzUsuń