sobota, 14 grudnia 2013

I've tried to escape but keep sinking.

październik
Dodałam zdjęcia do projektu "Grudzień w obiektywie" (klik). Tak, jestem bardzo punktualna...

Jak zdążyliście zauważyć, nastał grudzień. Dzisiaj mija dokładnie jego czternasty dzień. Za tydzień wszyscy zasiądziemy do wigilijnych stołów i zaczniemy hodować tłuszczyk na zimowe mrozy. Ja chyba najbardziej nie mogę się doczekać wolnego - ponad dwa tygodnie pełnego wypoczynku. Chciałam poświęcić ten czas na naukę łaciny, ale wszyscy wiemy, jak go spożytkuję - czytając książki, oglądając serial (One Tree Hill!) czy grając w The Sims 3. Mam też silne postanowienie zajrzeć tutaj przynajmniej dwa razy w ciągu tych dwóch tygodni, co byście nie musieli tęsknić za moimi postami. Przepraszam, że tak mało piszę! Moją wymówką nie jest już brak czasu, bo w gruncie rzeczy nie muszę się ostatnio wiele uczyć, oceny są już wystawione. Tak naprawdę stałam się zbyt leniwa, by wytężyć umysł i napisać coś konstruktywnego na blogu. Nawet widać po moich postach, jak bardzo wyszłam z wprawy - dlatego też nie chcę was zamęczać zbędnymi zdaniami, które nie zawierają żadnych informacji. Muszę wam się pochwalić - za tydzień nadejdzie zima, a ja wciąż nie jestem chora. To nie lada wyczyn! Wydaje mi się, że to przez to, iż w wakacje siedziałam złożona przeziębieniem czy innym świństwem. Cieszę się, że jestem teraz zdrowa, bo przynajmniej nie opuszczam szkoły i jestem ze wszystkim na bieżąco. Nie wiem, czy dałabym radę to wszystko nadrobić, bo materiału jest rzeczywiście sporo. A sprawdzianów i kartkówek jeszcze więcej. Ogólnie w przyszłym semestrze wypisuję się z dodatkowego angielskiego. Stwierdziłam, że nie warto jest uczyć się poziom niżej, skoro w szkole to wszystko, czego nauczę się na dodatkowym angielskim, mam jeszcze raz powtarzane i poszerzane. W drugiej klasie zapiszę się na kurs, na którym faktycznie będę się uczyć angielskiego na swoim poziomie zaawansowania. Bo na razie tracę czas, a czas to pieniądz. Dzisiejszy dzień jest taki... fajny. Rano siedziałam przy książce ("Anioły i demony" Dana Browna), po południu zabrałam się za przygotowanie składników do zrobienia ciasta na pierniczki, grałam w Simsy od 14 do 20:30, w międzyczasie zrobiłam ciasto, które się strasznie lepi, ale mam nadzieję, że do jutra się scali i będę mogła je normalnie zlepić w kulkę. A wieczór chyba poświęcę One Tree Hill, bo od kilku dni nie oglądałam ani jednego odcinka; czas to nadrobić. To taki swoisty powrót do przeszłości - jak byłam młodsza, oglądałam ten serial z zapartym tchem, tak strasznie mi się podobał. Dzisiaj też mi się podoba, ale często łapię się na myśli, że dialogi są takie nijakie, akcja kręci się wokół tego samego, no i denerwuje mnie ta nieustanna muzyka. Bohaterowie rozmawiają ze sobą - muzyka. Peyton rysuje - muzyka. Nathan grozi Lukasowi - muzyka. Luke gra w kosza - muzyka. Praktycznie przez cały odcinek leci muzyka! I nie mówię tutaj o melodii, bo tę jeszcze bym jakoś zdzierżyła. Mam nadzieję, że w następnych sezonach to się ciut poprawi. Kurczę, kurczę, muszę wynaleźć jakiś ciekawy temat do kolejnego posta, żeby was nie zanudzać moim ciężkim życiem. Do zobaczenia, moi mili!

7 komentarzy:

  1. Kurczę co to za serial bo pierwszy raz o nim słyszę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, dasz radę. Po świętach odpoczniesz i znów nabierzesz wprawy w pisaniu i będzie git! :D Ja też powinnam coś z blogien zrobić - i robię. Mimo utrudnień technicznych. Ty też jakoś dasz radę. Kartkówki i sprawdziany znam. Przyszły tydzień jest po brzegi wypełniony tym świństwem!

    OdpowiedzUsuń
  3. nie zebym sie czepiala, ale to za dluzej niz tydzien :D na szczescie! haha
    sama bym pograla w simsy, ale powstrzymuje sie, bo zezarlyby mi juz resztki czasu, ktory powinnam preznaczyc na szkole...

    OdpowiedzUsuń
  4. Okej, ja na to jak na lato!

    Ano wiadomo, że ciężko :P ale co zrobisz, nic nie zrobisz.

    Uwielbiam bajeczki :3 i święta, i pierniki, i kolędy, i świąteczne piosenki, i choinkę i tą atmosferę, i nawet to sprzątanie da się przeżyć. Raz do roku święta to trzeba zacieszać :D Akurat jak Xaviery atakował, to ja siedziałam w domu poza Krakowem, chociaż jak jechałam wtedy w piątek do domu i wysiadłam z autobusu i musiałam przejść do budynku, zanim tata nie przyjedzie, to mimo dwóch toreb na dwóch ramionach, normalnie mnie zwiewalo w bok! Niestety słyszałam prognozę, że śnieg, MOŻE, MOŻE po świętach :( co to za Wigilia bez gwiazdki ja się pytam!!

    a ja dzisiaj sobie grałam w simsy, ale jakoś mi minęła wena na nie, może w przyszłym tygodniu bardziej poszaleję, choc wtedy pewnie to trzeba będzie sprzątanie ogarniać :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja grałam, moja simka poszła na studia, postudiowała tydzień, oblała egzaminy, to się wkurwiłam i wyszłam XD muszę dokończyć drugi tydzień i coś się wymyśli, boże jakie to jest czasochłonne, to granie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie jakoś ani święta, ani wolne nie podniecają... zblazowana jestem i wcale mi się to nie podoba. Niemniej, fajnie czytać, że Ty jesteś zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tu się zastanawiam co zrobić, bo z nudów umieram, a ty przypomniałaś mi, że mam coś takiego jak Simsy :p

    OdpowiedzUsuń