piątek, 27 grudnia 2013

Desolation comes upon the sky...

wigilijne
Nowe zdjęcia są już w zakładce "Projekt"!

Święta, święta i po świętach. Przed chwilą miałam kolędę, w tym roku wyjątkowo szybko. To wszystko dlatego, że czas w 2013 roku pędzi, jak pewien struś ze "Zwariowanych melodii". Jestem zadowolona z tegorocznych świąt. Nie przejadłam się wcale, byłam na maratonie Hobbita, odwiedziłam rodzinę, przeczytałam dwie książki. Pasterka też się w tym roku udała! Szczerze mówiąc, zawsze jest fajna... A dzisiaj byłam u fryzjera. Ścięłam około dziesięciu centymetrów włosów. Wydaje się dużo, ale tak naprawdę one tego potrzebowały, bo końcówki były już zniszczone, a przez to rozjaśnione, rozdwojone i generalnie nie prezentowały się dobrze, co widać na załączonym zdjęciu. W styczniu postaram się znów pójść do kosmetyczki, bo i brwi mam w opłakanym stanie... Nie żeby was to obchodziło... Trochę leję wodę, bo nie wiem, co napisać. Wena mnie całkowicie opuściła, te tygodnie niepisania dają się we znaki i widać, że wyszłam z wprawy. Owszem, czytam książki, oglądam dużo filmów i generalnie mam wiele tematów do dyskusji, ale jakoś słów brak, zdania się nie kleją. Wychodzi z tego kiepski monolog o dupie Maryni, którego nikt nie chce czytać. Prowadzę tego bloga już trzy lata i nigdy nie miałam takiego kryzysu wiary. Mogłabym łatwo zwalić winę na szkołę, ale to nie jest jej wina, tylko moja. Nie ma sensu zanudzać was moimi dylematami życiowymi. Na dzisiaj miałam przygotowane dwa zdjęcia, przedstawiające moje świąteczne prezenty, bowiem dzisiejszy post miał być skupiony właśnie wokół świąt. Jako że lubię się chwalić, to się pochwalę moimi dwiema perełkami, które zaspokoiły moje materialistyczne pragnienia:


Zamiast "Starcia królów" spodziewałam się szczotki z włosia dzika i drewnianego grzebienia, ale te mam nadzieję dostać na urodziny (razem z półką na książki, żebym mogła gdzieś składować "Starcie królów"? :)). Przyznaję bez bicia, że "Gry o tron" jeszcze nie czytałam, ale stoi na półce i czeka na moją atencję. Wraz z dziesięcioma innymi książkami... Ogólnie zrobiłam dzisiaj małe podsumowanie tegorocznej książkowej przygody i wyszło mi, że przeczytałam w ciągu całego roku 43 książki i wzbogaciłam się o ok. 15 książek na mojej półce, zatem nie jest aż tak tragicznie jak na kogoś, kto niemalże cały wolny czas trwoni na seriale... od kwietnia. A wy co zobaczyliście w tym roku pod choinką? Pozdrawiam.

5 komentarzy:

  1. U mnie w tym roku było masakrycznie pod względom książkowym. Winę zwalam na studia ale wiem, że nie tylko o to chodzi. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no bo wszyscy, razem z Toba pisza, ze ten rok minal strasznie szybko i jak to sie dzieje, ze juz jest 2014... zaskoczyl nas! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ja tez dostalam ksiazki, az 3 i bardzo sie ciesze *.* gratuluje ladnych upominkow :) a na szczote z dzika jeszcze przyjdzie pora.
    bardzo ladnie wygladasz!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja dostałam pyszną pastę o smaku ciastek prosto z Belgii! To znaczy... Pasta. Pasta prosto z Belgii, nie ciastka. Chociaż... Nieważne. I ja w najbliższej przyszłości powinnam się wybrać na nowego Hobbita. Co do książek - i tak dużo przeczytałaś. Mi wstyd, bo nie mam czasu. A wszystko przez szkołę! (chociaż i tak przeze mnie, ale dobrze jest zawsze na coś zwalić) Plany na sylwestra jakieś ciekawe masz? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie udało się przeczytać 49 książek i też jestem zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń