sobota, 1 czerwca 2013

Keep calm, I'm alive.

 po tej długiej nieobecności należy się temu blogowi jakaś tfasz

Jak miło jest napisać w tym niedużym białym polu słowo "witajcie". Jeśli zastanawialiście się, dokąd mnie wywiało, to spieszę z wyjaśnieniami: donikąd, po prostu zniknął mi Internet, a fachowcy okazali się bezradni w obliczu tak wielkiego problemu. Na szczęście jest jeszcze mój tata, który ich nakierował, toteż prawdopodobnie w najbliższy poniedziałek wymienią kabel i przestanie tak koszmarnie przerywać. Dzisiaj właściwie zauważyłam, że co nieco działa... Ale co ja się będę rozpływać nad zaletami i wadami mojego łącza internetowego! Tęskniliście? Bo ja bardzo... Wynudziłam się za wszystkie czasy przez ten tydzień, jeśli o siedzenie w domu chodzi, bo poza nim to wiele się działo, oczywiście jak na mnie. We wtorek jadę nareszcie zawieźć podanie do Topolówki, klamka zapadnie i będę musiała czekać do czwartego na odpowiedź... oby była pozytywna! Dowiedziałam się też nieco ponad tydzień temu, że właśnie w Polsce rozpoczyna się nowa trasa koncertowa Placebo. Strasznie się cieszyłam na to wydarzenie, bo... obiecałam sobie po ich ostatnim koncercie w Krakowie, że na następnym na pewno się pojawię. Niestety muszę przyznać, że mimo wszystko tak nie będzie. Jest mi smutno. Od 2009 roku czekam na to, by zobaczyć Briana i resztę na żywo, w listopadzie nadarzy się taka okazja, a mnie tam znów nie będzie. Poza tym to rozpoczęcie trasy! Natalia mówi, że rozpoczęcia i zakończenia są najbardziej spektakularne... Może jeszcze coś uda się wymyślić, póki co trzymam się tej myśli. Ale nie ma co rozpaczać, już za miesiąc jadę na Opene'ra, sama czy w towarzystwie, ale jadę, bo mam bilet w szafce i nie chcę się jednak z nim rozstawać... Okay, nie pojadę sama. Bo festiwale nie są dla samotników, no... Z drugiej strony tak bardzo chcę jechać. Confusion. Wszechobecny chaos w tym poście mnie trochę śmieszy, nawet jeśli w słuchawkach mam "Sto tysięcy jednakowych miast" Comy. Swoją drogą na ich koncert też bym pojechała, może się zaczaję po wakacjach, kto wie... Zdałam sobie właśnie sprawę, że jest czerwiec. Dzień dziecka. Za parę dni dostanę nową powieść Kinga (pędźcie do księgarń i kupujcie "Joyland", ona będzie naprawdę świetna!), na którą się już tak bardzo cieszę. Aktualnie czytam książkę, którą dostałam w kwietniu, "Zabić Lincolna", typowy dokument biograficzny, z thrillerem ma to mało wspólnego. Historia Stanów Zjednoczonych jest fascynująca z tego względu, że to państwo jest bardzo młode i jakby jesteśmy ze wszystkim "na bieżąco", krok po kroku możemy prześledzić jego perypetie, wyłapać znaczącą większość szczegółów i szczególików. Ciężko byłoby to zrobić z taką Grecją na przykład. Wracając do tego Dnia Dziecka, to chcę pojechać z rodzicami i siostrą do kina, ale nawet nie oczekuję, że to zrobię. Znowu jest mi smutno, bo mamy tak mało okazji, żeby dokądś się razem wybrać i chociaż w ten jeden dzień moglibyśmy wszystko zostawić i pojechać czy do kina, czy na plażę albo dokądkolwiek na spacer. Zobaczymy, jak to wszystko wyjdzie. Pewnie spędzę kolejny nudny dzień na czytaniu i oglądaniu telewizji. Samą siebie zadziwiam, bo generalnie nie oglądam telewizji, ale ostatnio siedzę na kanapie i klikam tym kciukiem milion razy w pilota, przewijając kolejny kanał muzyczny, zatrzymując się na chwilę, kiedy leci interesująca piosenka, i znowu przewijając do zasranej śmierci. CO BRAK INTERNETU ROBI Z CZŁOWIEKIEM. Nie jestem uzależniona, przez pierwsze dwa dni byłam nawet szczęśliwa, bo dużo czytałam, ale potem mi to zbrzydło, bo zdałam sobie sprawę, że nie mogę nic zrobić - ani wyszukać frazy w Google, ani napisać pracy konkursowej, ani ściągnąć aplikacji na telefon, ani zabijać czasu. Czułam się jak odludek z tym zupełnym brakiem kontaktu ze światem. Nawet będąc na wakacjach tak nie mam... Nie podzieliłam się z wami nawet jedną trzecią moich najświeższych wspomnień, ale chyba się za to nie pogniewacie. Wiecie, za czym równie mocno tęsknię? Za Housem. Dzisiaj ściągnęłam napisy do odcinka "Lucky Thirteen", więc ruszam z oglądaniem, z Internetem czy bez. A wam życzę miłego weekendu!

21 komentarzy:

  1. Życie bez Internetu jest ciężkie w cholerę. Rodzice mi zabrali komputer + telefon za pewien incydent, który zupełnie nie był z mojej winy. Poza tym, moja wena twórcza była kapryśna przez cały maj. Przez CAŁY MAJ nie usiadłam do "Pszczoły". Dopiero wczoraj.

    Ja na koncercie Comy byłam, w Jarocinie i powiem ci, że cudo, ale najbardziej chyba zapamiętałam tych biednych, młodych facetów, którzy Comy już nie zarejestrowali, bo zaliczyli rasowy zgon. Śmieszne, śmieszne to jest. Powodzenia z tym wszystkim i dzięki ogromne za przetrawienie mojego prologu. Trzymaj się! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Haha, a ja sie zastanawialam o co chodzi xD

      Usuń
    2. Co Ty, fajna jest. A w dodatku za 20zl..JAK MOZNA NIE KUPIC :D

      Usuń
    3. My mamy w cztery osoby i mam nadzieje ze to przyjmie oO

      Usuń
  3. Czytam 1 wpis i już mam ochote na kolejny. Naprawdę ciekawie tu :). Może obserwujemy siebie nawzajem?

    OdpowiedzUsuń
  4. ja nie mialam internetu przez rok - życzę Ci, zeby Twoi fachowcy się ogarnęli. telewizja nie jest fajną alternatywą.
    Kinga nie czytalam 100 lat - aby na pewno to, co dostaniesz, bedzie dobre?
    comacomacoma... jak głupia jezdziłam za nimi po całej Polsce. co za czasy! teraz nie mogę ich słuchać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Raz próbowałam przeczytać "Lśnienie" Kinga, ale po pierwszych stu stronach po prostu wymiękłam ... z nudów. Mimo wszystko planuję jeszcze dać szansę temu autorowi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi też czasem zdarzają się chwile gdy mój kochany internet się zawiesza i bum. Dopiero wtedy zauważam , jak ten wynalazek jest potrzebny do prawidłowego funkcjonowania człowieka xxi wieku. Trochę to przykre, gdyż niedawno, nie było takiego czegoś i ludziom to nie przeszkadzało, ha! A nawet byli bez tego szczęśliwsi .
    Niestety, świat zmienia się w niewiarygodnym tempie i nic na to nie poradzimy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak miło, że wróciłaś :) Tak to już z tymi fachowcami jest. Już raz oddałam aparat do naprawy w serwisie, gdzie zażyczyli sobie 400 zł za naprawę i nie dawali gwarancji, że to naprawią. Się nudziłam, sprzęt otworzyłam i jakimś cudem naprawiłam. Bez kwalifikacji można być prawdziwym specem ;) Do czasu koncertu jest jeszcze sporo czasu, więc luz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteś już drugą blogową znajomą, która szaleje za Placebo :D Kto ciekawy wystąpi na Openerze?
    Ściskam mocno, bo tęskniłam!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie moje klimaty, ale gwiazdy niekwestionowane. Pozostaje Ci odliczać dni do koncertu :D

      Usuń
  9. Mam zaszczyt nominować Cię do Liebster Award :)

    OdpowiedzUsuń
  10. trafiłam tu od Anonimowej A., bo rzuciło mi się w Twoim komentarzu Kings of Leon <3 byłam już na ich koncercie i w tym roku też się wybieram, co zabawne z kumpelą poznaną na blogu :) byłyśmy już razem na Placebo w krk i w sumie w listopadzie też się chyba wybieramy :)

    [lady-siaa.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  11. brak internetu jest straszny! współczuję! ale trzymaj się, pamiętaj, masz moje wsparcie! :D
    no rozpoczęcia i zakończenia są świetne :D ja chciałam jechać strasznie na 30stm... który był dzisiaj... ale nie pojechałam... aż łza mi się dzisiaj zakręciła w oku, tak mocno chciałam ;(
    ach, dzień dziecka! to był ostatni taki oficjalny dzień dziecka w moim życiu. czuję się tak staro! :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja także zakochany w Placebo nie pojadę na koncert, bo leżę finansowo...

    OdpowiedzUsuń
  13. Czemu nie pójdziesz na ten koncert?
    House, ah. SZKODA, że to już koniec!
    Zawsze nam brakuje tego czego nie możemy mieć, i doceniamy to dopiero kiedy nam się to zabierze ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Brak Internetu, to brak kontaktu ze światem. Przykre, ale prawdziwe.

    Widzę, że mamy podobny gust muzyczny, najpierw Ed, teraz Coma. Niestety na koncercie ani jednego, ani drugiego nigdy nie byłam. Jeszcze!

    Ja sama zupełnie nie czuję tego, że jest już czerwiec. Pogoda za oknem, mój nastrój, bieganina w szkole, to wszystko jest takie inne, takie... nieczerwcowe. Ale cieszę się, że już za niedługo wakacje. Nie wytrzymałabym jeszcze choćby trzech miesięcy w moim gimnazjum. Ostatnio chyba uczuliłam się na ludzi i zapachy, które kiedyś mi nie przeszkadzały. Prawdopodobnie mój węch się wyostrzył.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wyciągają kasę z ludzi na każdym kroku...

    OdpowiedzUsuń
  16. Zawsze można iść jeszcze raz ;P

    OdpowiedzUsuń
  17. A to jest w sumie bardziej śmieszne niż porno ;D

    OdpowiedzUsuń