piątek, 8 lutego 2013

historia o tym, jak stalam sie lysa

(po/przed, jakoś mi się pokićkało z kolejnością...)

Jeżeli mam być szczera, z tym krótkim włosiem czuję się niemalże naga. Zostałam pozbawiona cząstki mnie! Tłumaczę sobie, że to dla dobra moich końcówek, że przecież były bardzo zniszczone i potrzebowały radykalnego cięcia, ale nic do mnie nie dociera, tak bardzo jest mi smutno... Żartuję. Niedługo się przyzwyczaję do krótkiego warkocza, a wspomnienia o włosach muskających plecy w okolicach łopatek już nie będą dla mnie bolesne jak dziś. Nie zmienia to faktu, że w tej chwili czuję się głupio, a pojutrze muszę wyjść z domu i pokazać całemu światu, jak koszmarnie się przedstawia moja facjata w otoczeniu krótkich włosów. Abstrahując od mojego dzisiejszego zmartwienia, jestem przepełniona szczęściem z powodu rozpoczynających się ferii zimowych. Nareszcie sobie odpocznę! I zaczęłam czytać "Trafny wybór" Rowling, od pierwszej strony mnie intryguje i wciąga, czuję, że to będzie dobra lektura na weekend. Mam mnóstwo rzeczy do zrobienia tego wieczoru, zapewne dokończę jutro, bo szczerze mówiąc, nie chce mi się tego wszystkiego robić. Zrobię tylko dekupaż (zabawne, nawet przeglądarka mi nie podkreśla tego słowa na czerwono), nawet mam już wyciętych parę kwiatków z papieru ryżowego, który ukradłam siostrze. Chyba nie będzie się na mnie gniewać.

Czujecie to? Przedostatni dzień Challengu, koniec tych nudnych postów, nadchodzi mój czas! A przy okazji zmiana wyglądu bloga. Będzie jeszcze gorzej, obiecuję. Za co jestem najbardziej wdzięczna? Za to, że żyję i że zostałam wychowana w takiej wspaniałej rodzinie. Zawsze sobie myślę, że niektórzy nie mają tyle szczęścia, co ja, dlatego powinnam doceniać wszystką dobroć otrzymaną od Boga. I doceniam, naprawdę, nawet jeśli nie pokazuję tego zbytnio. Jestem wdzięczna moim rodzicom, że postanowili mnie wychować w zgodzie ze swoją wiarą i przekonaniami; że nie kłócą się prawie wcale i w domu panuje przyjemna atmosfera, pomagająca mi i mojej siostrze prawidłowo dorastać. Obie dostajemy tyle miłości, ile możemy dostać, pomimo wielu sporów i nieporozumień między nami a rodzicielami. Mi jest tu dobrze i nie chciałabym żyć nigdzie indziej, z nikim innym. :)

Zauważyłam, jak bardzo moja klawiatura została wczoraj zdewastowana przez białą farbę. Niedobrze. Chociaż te parę kropeczek dodaje jej szyku. Biało-czarna rzeczywistość laptopa. Na koniec zarzucę wam Deerhunterem, bo dzisiaj mnie Jakub natchnął do słuchania tegoż zespołu. Enjoy.


6 komentarzy:

  1. spokojnie, ja też obcięłam włosy, w każdym razie nie aż tak, ale jednak! nie martw się, wyglądasz dobrze! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, jak skonczysz to z przyjemnoscia pozycze hyhy

    OdpowiedzUsuń
  3. Farbowałaś kiedykolwiek włosy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nigdy. Uwielbiam moj kolor wlosow, jest idealny.

      Usuń
  4. też miałam długie włosy, ale zniszczone końcówki. Siostra - fryzjerka więc wzięła je w swoje ręce i mi ścięła. Dość sporo. Też nie umiałam się przyzwyczaić do ich krótkości, ale przecież włosy nie ręka - odrosną ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie chcę iść na studia, bo jestem leniwa :D jeśli już to ewentualnie na zaoczne. Chciałabym pracować.
    Ja ostatnio też obcięłam włosy, miałam je wcześniej na połowę pleców, a teraz mam kawałek za obojczykami. I mam także odżywkę na końcówki, bo moje końcówki naprawdę były zniszczone, dlatego je obcięłam. Odstawiłam prostownicę i ta odżywka bardzo pomaga! Jeśli chcesz mogę Ci podać jej nazwę czy co to tam, ale to jest jakaś fryzjerska. Nie wiem, nie znam się :D

    OdpowiedzUsuń