czwartek, 27 grudnia 2012

addicted to chocolate

 nie wiem, co tu widzicie, ale ja widzę króliczka

Witajcie! Czy wy też czujecie, jak czas przesypuje się przez palce? Ja czuję bardziej, bo przez ostatnie trzy dni namiętnie oddawałam się grze w The Sims 2, a jak wiadomo, nic nie przyspiesza czasu bardziej niż wciągająca gra lub książka (ciekawostki z życia sezonowego no-life'a). Ja swoją grę zakończyłam dzisiaj wyłączeniem komputera przyciskiem na jego, że tak powiem, "dupie". Uwielbiam, gdy mi się gra spektakularnie zacina akurat wtedy, kiedy dziecko mi podrosło (i ma taką śliczną twarzyczkę, och, ach), prawie dotarłam na szczyt kariery policyjnej i tak dalej... Ale pomyślałam sobie, że to zbawienie, ponieważ gram od czterech godzin, bolą mnie plecy, blog zaniedbany, umysł łaknie muzyki, zeszyt z fizyki sam się nie przepisze, blablabla... Więc tak naprawdę nie jest źle. Jutro wyruszamy ze znajomymi na "Hobbita" do Gdańska, był już ktoś? Jak wrażenia? Powiem szczerze, że kiedy dawno temu puszczano co jakiś czas Trylogię w telewizji, to już na początku wszystkich części przysypiałam, a gdzieś w połowie filmu totalnie odlatywałam w objęcia Morfeusza. Nic nie poradzę na to, że mnie to po prostu nudziło (ewentualnie pora była zbyt późna dla ośmiolatki, jaką wówczas byłam). Teraz, kiedy mam niespełna szesnaście lat, oświadczam wszem i wobec, że ani jednej części z Trylogii z własnej, nieprzymuszonej woli nie obejrzę. "Hobbit" to jest nowość, ponoć genialna produkcja, którą warto obejrzeć, poza tym rzecz dzieje się przed całą Trylogią, dlatego z miłą chęcią wybiorę się do kina i wydam te szesnaście złotych na seans, zwłaszcza że spędzę ten czas ze znajomymi, których parę dni nie widziałam, huhuhu, i z którymi spotkam się ponownie na Sylwestra. Zmieniając temat, wczoraj podjęłam się wykonania mojej kroniki rodzinnej. Zajęło mi to około pięciu-sześciu godzin i jest już właściwie skończona, muszę tylko dokupić segregator z koszulkami, wybrać odpowiednie zdjęcia zrobione w zamierzchłych czasach, no i oczywiście wydrukować tekst z drzewem genealogicznym (przyznam się bez bicia, że koszmarnie to zrobiłam). Nawet umieściłam w tej kronice mojego pieska, w końcu jest bardzo ważnym członkiem rodziny! Chciałam wam również dziś napisać trochę o czekoladzie, bo aktualnie interesuje mnie wnętrze tego przysmaku bogów. Po wpisaniu w Googlach hasła, wyskoczył mi artykuł, którym postanowiłam się posiłkować. Zdaję sobie sprawę, jak niewielu jest miłośników gorzkiej czekolady, toteż nie każę wam tego czytać (sama aktualnie wcinam czekoladę mleczną, a raczej wyrób czekoladopodobny; dzisiaj nie wiadomo, co jest czekoladą, a co nie). Okay, let's start. Czekolada bardzo dobrze wpływa na sprawność umysłową, ponieważ zawiera magnez i węglowodany, dlatego nikogo nie dziwi fakt, iż wiele osób przystępujących do jakichkolwiek egzaminów bądź denerwujących się przed stresującym wydarzeniem (piękne połączenie) pochłania w ogromnej ilości mleczną czekoladę. Również, co nie każdy wie, wcale nie wpływa niekorzystnie na naszą cerę, to jest mit, tak samo jak pod jej wpływem nie psują się zęby, wręcz przeciwnie - zawiera substancje bakteriobójcze, które sprzyjają naszemu zdrowiu (gorzka czekolada). Zawiera mnóstwo mikroelementów, kwas stearynowy (posiada zdolność redukcji cholesterolu LDL), błonnik (15%), flawanole (mają bardzo silne właściwości antyoksydacyjne - opóźniają proces starzenia się skóry, ponieważ chronią nasze komórki i DNA przed wolnymi rodnikami; wolne rodniki wywołują mutacje i uszkodzenia naszego kodu genetycznego, co może powodować śmierć komórek lub przyczyniać się do powstawania różnych schorzeń; również pomagają w usuwaniu cholesterolu LDL, czyli zmniejszają ryzyko wystąpienia miażdżycy), białko i wapń (czekolada mleczna; dzięki temu, że mleko jest przetworzone, są one łatwiej przyswajane przez organizm niż w surowym mleku), teobraminę (składnik trujący dla psów i koni! Pobudza czynność serca i wywołuje rozszerzanie naczyń krwionośnych; po spożyciu następuje spadek ciśnienia tętniczego. U ludzi wspomaga leczenie astmy – zwiotcza mięśnie gładkie, również te znajdujące się w oskrzelach), no i kofeinę. W czekoladzie jest o wiele mniej teobraminy i kofeiny niż w kawie. Jeżeli chodzi o czekoladę pitną, najlepiej pić zwykłe kakao z dodatkiem mleka niż taką serwowaną z paczki; ewentualnie dobrze jest wybrać się do pijalni czekolady. Najlepsza i najzdrowsza czekolada jest produkowana w Belgii oraz w Szwajcarii, dlatego jeśli macie taką możliwość, po prostu po nią sięgajcie. Z własnego doświadczenia powiem, że belgijskie czekolady to najlepsze czekolady, jakie kiedykolwiek jadłam i zawsze, gdy ktoś mi je przywozi, jem, aż mi się uszy trzęsą. Niestety na rynku przeważa ilość produktów czekoladopodobnych, które przynoszą nam więcej szkody niż pożytku, ale co zrobić... Lepszy rydz niż nic, jak to się mówi. Niemniej - życzę smacznego wszystkim czekoladoholikom!

2 komentarze:

  1. Taaak, Olab koniecznie chciała wydac swoje oszczednosci.
    A co do glanów..zwykłe, czarne..drogie xD Ale jakie kochane <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Brr, nie lubię vansów ._. i co do ich ceny..raczej na lepsza okazje nie licz xD

    OdpowiedzUsuń