niedziela, 25 listopada 2012

Fala wylewam sie, meandrami ulic płyne, tworze unie z Wisła.

 taki kos

Leżę sobie w łóżku i leniuchuję, korzystając z ostatnich chwil zatrważająco krótkiego weekendu i racząc się miodem dla uszu, czyli dwoma nowymi utworami z nowej płyty Hey - "Woda" oraz "Do rycerzy, do szlachty, do mieszczan". Ostatnio też pośpiewuję pod nosem "Every Glance" Jacka Penate, strasznie mi się podoba. Ogólnie zauważyłam, że mój gust muzyczny ulega zmianie, może nie aż tak radykalnej, ale jednak zaczynam pomału słuchać indie pop. Wszystko dla ludzi. Wkurza mnie trochę komercjalizacja świetnych wykonawców, objawiająca się powstawaniem totalnego chłamu - remixów dla mas, od których chce mi się wymiotować, brzydko mówiąc. Nic na to jednak nie poradzę, dlatego siedzę cicho. Powiem wam, że sobota z książką do genialne przedsięwzięcie. Prawie cały wczorajszy dzień spędziłam z Harrym, te trzysta ostatnich stron były naprawdę emocjonujące i nawet wycisnęły ze mnie łzy współczucia! Bo mi tak szkoda tego Cedrika... Mój Easy od wczoraj został Syriuszkiem, nie wiem, czy mu się to podoba, raczej nie zwraca na to uwagi, ale... mrr. Nauczyłam się także inwokacji, och, jakże trudno było mi spamiętać kilka pierwszych linijek, ale od "Tymczasem powróć moję duszę utęsknioną" szło gładko. I tak dostanę kiepską ocenę, bo nie pamiętam dwóch słów - "powróć" i "gryka", pewnie też się zatnę albo zestresuję. Będzie, co będzie. Teraz ruszam na podbój Misfits, w nocy obejrzałam dwa odcinki, zaciekawiona powstającym związkiem Setha i Kelly. Zdziwiona jestem, bo podczas mojej przerwy pojawił się czwarty sezon... a ja utknęłam w trzecim! Życzę wam miłej niedzieli i spokojnego tygodnia, jak zwykle pracowitego. Nie martwcie się, już niedługo Mikołajki, a za nimi święta. Czas pozostały do Wigilii minie w zatrważającym tempie, przecież wiecie.

Czy mogę was prosić o głosy? :)

1 komentarz:

  1. Weekend stanowczo za krótki, jak zawsze zresztą. Nie miałabym nic przeciwko jeszcze jednemu wolnemu dniu. Ale bywa. Świetne zdjęcia! A co do soboty z książką... przymierzałam się do 'Dżumy' i dzisiaj udało mi się przebrnąć przez pierwsze 3 strony. Nie chce mi się jej czytać, a mam czas do wtorku xd lektura. Ale żeby dawać na książkę niecały tydzień przy takim nawale pracy to trochę za mało... Wigilia... I już mi się wszystkiego odechciewa. Męczące przygotowania tylko po to, by bezczynnie spędzić kilka godzin objadając się przy tym tak, że ledwo można się ruszać. A Mikołajki.. Będą, miną.. W tym roku bez prezentów. Bez szaleństw. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń