sobota, 1 września 2012

prywatna grawitacja

 * * *

Przegapiłam koniec sierpnia i dzień bloggera, wiem, przepraszam za mą nieobecność tu. Na życzenia już za późno, na płacz i lament z powodu zakończenia wakacji również. Niemniej jednak będę je wspominać z łezką w oku i ciepłem w sercu, ponieważ były jednymi z najlepszych. A w przyszłym roku, jak już mama mi wyjawiła, będę pracować u niej w hurtowni i uczyć się wystawiać faktury... czy coś takiego; ewentualnie, jeśli się uda, Karolina załatwi mi pracę na Dębkach przy sprzątaniu pokojów (dobrze mówię?). Nie obędzie się również bez kolonii, koniecznie muszę ją zaliczyć. Czwartek minął mi bajecznie, najpierw długo przeze mnie wyczekiwane spotkanie z siostrzyczką, bardzo owocne zresztą, wzmacniające i podbudowujące, następnie wieczór i noc spędzone z dziewczętami na chichraniu, gadaniu i robieniu dziwnych rzeczy. Spanie od siódmej do jedenastej mi nie służy, PMS (wikipedia.org: "wzrost masy ciała od 2 do 4 kg") także, wieczorem byłam nie do zniesienia. Dzisiaj już jest lepiej, wyszłam z domu po szkolne zakupy (oczywiście pożądane przeze mnie zeszyty wyprzedane), do apteki (mam ziarninę, niestety, także żyję nadzieją, iż papka z aspiryny i soli fizjologicznej pomoże i wszystko w tydzień zniknie, bo nie chcę się z tym męczyć miesiąc, dwa... jak ja to zniosę?!), obejrzałam nawet "Harrego Pottera"! Myślałam, że to piąta część i byłam ździebko zawiedziona, kiedy przeczytałam "Książę Półkrwi", aczkolwiek stwierdziłam, że z wszystkiego pamiętam tylko początek oraz koniec, także dobrze, że spędziłam te dwie godziny przed telewizorem, przypominając sobie wszystko od nowa. Pogodziłam się z rozpoczęciem nowego roku szkolnego, może zmniejszona ilość wolnego czasu i zobowiązania wzbudzą we mnie chęć do oddalenia się od rzeczywistości czy Internetu i powrotu do dawnych nawyków, czyli długiego przesiadywania nad książką tudzież pisania postów na blogu. Panuje tu wszechogarniająca nuda, a ja nie potrafię znaleźć sposobu na jej zwalczenie, poza uciekaniem jak najdalej od przycisku "Utwórz nowego posta". Da się zauważyć, że podskakujące coraz wyżej statystyki wzbudzają we mnie swoistą presję do pisania czegoś ponad szarą codzienność, a bloga utworzyłam właśnie z myślą o niej, bo wiem, że nie interesuję się niczym specjalnie ciekawym, by to przekazać dalej. Chyba za dużo o tym myślę.

3 komentarze:

  1. Nie możesz myśleć, że niczym interesującym się nie interesujesz, bo to bardzo złe nastawienie! Dzień Bloga - wszyscy o tym pisali, dlatego moja przekorna natura zdecydowała, że ja tego się zrobię :) Dzisiaj, gdy oderwałam kartkę z kalendarza ogarnął mnie lęk. To już wrzesień. A mimo wszystko tak jakby nadal do mnie to nie dotarło. Całą serię HP czytałam [tylko] 2 razy posiadam wszystkie 7 książek, ale więcej jak trzech filmów nie widziałam, a pamiętam jeszcze mniej z nich :) Ja mam bzika na punkcie artykułów papierniczych, zeszytów i ogólnie wszelakich tego typu rzeczach, ale staram się z tym kryć :3 hahaha. Tzn rok temu tata mi kupił ogromną ilość zeszytów i niestety w tym roku nie miałam już tej radości z wybierania okładek, ponieważ mam całą szufladę brulionów :< a taką miałam chrapkę na kolejny zeszyt B5 do matmy, czy też taki kołoszyt (?) na notatki xd Hehe. Będzie za rok :3 Jestem dziwna, wiem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma sensu pisać pod presją, bo wtedy wychodzi przysłowiowa lipa, chociaż Ty akurat potrafisz opisywać codzienność w fajny i lekki sposób, co jest nie lada sztuką. Masz talent, który warto wykorzystać :D Myślałaś kiedykolwiek o wyżywaniu się w innej formie niż pamiętnikarskiej? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też przypominałam sobie KP :) I żałuj, że nie było Cię na koncercie Luxtorpedy.

    OdpowiedzUsuń