wtorek, 4 września 2012

NOT REALLY

 brzmi trochę nieco zbyt wakacyjnie

Weszłam na bloga, by się wyżalić całemu światu, który to czyta lub tu zagląda. Mam ochotę przelać wszelką frustrację właśnie tutaj, zwrócić uwagę na beznadziejną sytuację, w jakiej znajduje się zasyfione gimnazjum w Pszczółkach. Słucham Kings of Leon i wszystko momentalnie przechodzi, myślę o tym, co będzie. Jaki jest cel w denerwowaniu się na cudze chore wymysły, na to, że z roku na rok robi się coraz gorzej, że dzięki wszystkim zmianom moja średnia może zlecieć na łeb, na szyję, a ja jakimś cudem znaleźć się nagle w szkole, której próg punktowy rozpoczyna się od osiemdziesięciu punktów. To nic! Moi kochani rodziciele poznali już siłę mego gniewu, dlatego czuję się z niego całkowicie wyzuta, idę wziąć długi prysznic, namaścić swe ciało mleczkiem kokosowym, spakować manatki do plecaka i czekać z nadzieją, iż usłyszę cudowny głos mówiący "dobranoc". Jaram się. Od wczoraj próbuję przepisać zeszyt od fizyki z pierwszej klasy, a póki co mam wypełnioną zaledwie jedną stronę i nie ruszyłam tego ani na chwilę, grr. Planowałam to przepisać w jakiś tydzień, dwa, trzy... może mi się uda. Czuję się dzisiaj bardzo głupia. Czy szkoła odmóżdża? (Wybaczcie za taką małą ilość tekstu, ale nie jestem w stanie napisać więcej. Zostałam zmuszona pod karą śmierci do skrobnięcia tu chociaż paru zdań, dlatego też kończę, gdyż nie chcę robić z tego wszystkiego jeszcze większej kupy. Pozdrawiam.)(Kompromitujące, wiem.)

2 komentarze:

  1. pozdrawiam razem z Toba cudowne gimanzum w Pszczołkach.

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, szkoła zdecydowanie odmóżdża!...

    OdpowiedzUsuń