niedziela, 2 września 2012

koszmarna, bezgwiezdna noc

 lawenda

Muszę udokumentować fakt, iż dzisiejszą noc przeżyłam z ogromną trudnością. Takiego comiesięcznego bólu jeszcze nie miałam! Na szczęście wszystko wraca powoli do normy, są tabletki, działają, a ja staram się nie wykonywać zbędnych czynności. Rozpoczęłam wczoraj oglądanie piątego sezonu True Blood, a także postanowiłam na wieczór włączyć "Project X", by zrozumieć fenomen tegoż filmu. Nie dokończyłam go, bo już nie miałam sił, aczkolwiek... nie był aż tak interesujący, jak myślałam. W Ameryce wszystko może się zdarzyć. Pozostało nam dwadzieścia jeden dni radości z panującego lata, a ja już zaczynam myśleć o kupnie nowego płaszcza czy kurtki na zimę. Doprawdy przeraża mnie wizja nie znalezienia niczego godnego uwagi, tak jak w poprzednim roku. Poza tym leczenie mej ziarniny rozpoczyna się całkiem pomyślnie, rokowania są jak najbardziej zadowalające. Już dziś zauważyłam zmniejszenie się gulki, podejrzewam, że sól fizjologiczna będzie mi wysuszać skórę, ponoć pomaga na to olejek jojoba. Czy ktoś się orientuję, gdzie mogę takowy znaleźć? Pragnę zabezpieczyć się wiedzą na przyszłość. Stwierdziłam, że zacznę dbać o swój stan wyglądu, to znaczy zakupię sobie maseczki do włosów, by je trochę odbudować. Nie zrezygnuję z prostowania, co to, to nie, nie zetnę ich też na zero, bo musiałabym to zrobić, żeby nie wyglądały jak kupa. Pozostawię je samym sobie, może też będzie w aptece dostępne serum wzmacniające końcówki. Moje przesuszone, rozdwojone końcówki nadają się tylko pod nożyk. A niech odpadają! Poza tym pracuję nad moimi stopami, bo zauważyłam, iż schodzi mi skóra, co nie wygląda elegancko, tak samo jak przesuszone pięty. Mam na szczęście genialny krem regenerujący z Lirene, zawierający mocznik oraz olejek z drzewa herbacianego. Nie pachnie zbyt pięknie, ręce trzeba umyć, ale za to efekty są widoczne już po paru dniach stosowania. Od dawna go mam i zawsze, kiedy moje stopy są w tragicznym stanie, po niego sięgam. Chyba nic więcej nie mam do dodania, oprócz tego, że z ręką na sercu mogę stwierdzić, iż znalazłam idealny produkt do pielęgnacji twarzy z różnorodnymi wypryskami. Kremu z Perfecty używam od wielu miesięcy, jednak kiedy przez ponad tydzień po jego zużyciu ratowałam się innymi kremami, na przykład tym z ogórkiem Bielendy albo o ohydnym zapachu Nivei, moja twarz była w opłakanym stanie. Po pierwszej aplikacji Perfecty na noc, większość z wyprysków zniknęła, dlatego jest moim niezastąpionym KWC! (Ach, ten żargon Wizażanek) I pomyśleć, że kiedyś nie wyobrażałam sobie codziennego smarowania całego ciała najwymyślniejszymi specyfikami. To na tyle "zapełniacza" posta. Niewyspana ja powracam do dokańczania odcinka TB, a wieczorem być może "Project X".

6 komentarzy:

  1. Widzę, że post typowo kobiecy, ale takie też czasem trzeba popełnić :D Również używam kosmetyków Bielendy, które bardzo sobie chwalę. Oprócz tego, w ramach ratowania cery co dwa miesiące chodzę na oczyszczanie.

    Z weną już tak jest, że przychodzi sama i człowiek niewiele może na to poradzić. Liczę, że kiedy już się zjawi, pokażesz mi efekty :)
    Podczas okresu zawsze strasznie cierpię, więc łączę się z Tobą w bólu :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kremu z Perfecty mówisz? :D chyba musisz mi dokładniej powiedzieć, co to takiego, bo raczek będę chętna : 3 A jeśli chodzi o comiesięczne bóle, to raz mam, a raz nie. Oczywiście wolę drugą opcję :) Nie, wszystkiego nie zamierzałam zrestartować. tylko link. A nowy wygląd... Zobaczy się :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Spoko, po pierwszym dziecku zazwyczaj przestaje już tak boleć. Podobno. Ale ja to sobie myślę, że zmienia się wtedy hierarchia bólu, bo po porodzie, to takie pobolewanie w podbrzuszu, to istny pikuś jest!
    Parę razy słyszałam o tym "Project X", ale jakoś nie zauważyłam, aby to był jakiś taki wielki fenomen. Po plakacie jednak się domyślam, że to kolejny film opisujący typowo amerykańskie PACZENIE (;D) na świat (znaczy się seks, alkohol i jeszcze raz seks), tak?
    Ja się z lata nie cieszę, bo zdecydowanie wolę jesień (taką ciepłą, nie deszczową). Ale od tych zmian pogody, to mnie rozłożyło na łopatki. Cały czas kicham i - ku radości domowników - odebrało mi głos.
    Też muszę się zaopatrzyć w jakąś kurtałkę. Aż wstyd się przyznać, ale ostatnio kurtkę kupiłam, jak byłam w 6 klasie. I to jeszcze było na stadionie w Warszawie ;D Mam historyczną kurtkę! ;D
    O, to widzę, że obie się wzięłyśmy za ogarnięcie swojego wyglądu :) Ja tam już dawno zrezygnowałam z prostowania, bo naprawdę nieźle się od tego włosy niszczą :( Teraz jest zdecydowanie lepiej. Na końcówki polecam jedwab :)
    Zapodaj linka, jak ten krem wygląda ;D Też go chcę! :)

    Raczej była męska, bo podobno była duża ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. i tak cie kocham ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. No dobra, już nie filozofuję - sprawdzi się w praktyce ;D
    Też zawsze lubię dokańczać to, co już zaczęłam. W sumie, to nie odejdę, dopóki tego nie skończę.
    No bo ten no... pory roku są jak etapy życia człowieka. Miałam to na polskim :)
    Hm... nie wiem, nie znam się. Chłopak koleżanki pracuje w Joannie, więc stamtąd mam za darmo w takich dużych butlach, które się rozlewa na mniejsze, a nie wiem, co tam jest napisane. Musisz sobie posprawdzać.
    A nie myślałaś może o trwałym prostowaniu keratyną?
    Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń