wtorek, 31 lipca 2012

Nie, kochanie, nie jestem.

 syf party on my face

Mamy dzisiaj wtorek, ostatni dzień pełnego wrażeń lipca. Nie ma co robić podsumowania i nie ma co się smucić - pozostał nam jeszcze miesiąc wakacji, który, mam nadzieję, trochę wolniej minie. Na dobre jego rozpoczęcie wybieram się z rodzicami do Szczecina i Berlina na weekend, przepełnia mnie radość i lekkie podniecenie na myśl, że wreszcie odwiedzę stolicę Niemiec, zawsze przeze mnie omijaną. Oświadczam, iż dzisiejszy dzień, tak jak wczorajszy, spędziłam na robieniu niczego, czyli na graniu w The Sims 2 i wściekaniu się na utraceniu całej gry przez jej niezapisanie, gdyż komputer mej siostry ma to do tego, że jak się zatnie, to odblokować jest go wstanie tylko wciśnięcie wyłącznika z I na 0. Trochę mierzi mnie to marnowanie czasu, ale gra jest swoistym urozmaiceniem dnia, gdyż ciągle czytam, czytam, czytam; zawsze to lepsze od oglądania telewizji, rozwijam swoją kreatywność, budując dom pełen dodatków ściągniętych z Internetu, uczę się zwrotów po angielsku i odmóżdżam się. Widzicie? W każdej nawet najbardziej beznadziejnej czynności trzeba umieć dostrzec superlatywy... Udawany optymizm. Tak naprawdę nie mam ochoty na nic więcej niż granie, więc chyba do tego powrócę. Kryminał, który teraz przetrząsam, jest ździebko nużący, nie ma w nim absolutnie żadnych akcji, stąd też moje zamiłowanie do robienia wszystkiego, oprócz czytania. Ale kiedyś go skończę, na pewno! Na koniec dołączam ciekawostkę na temat wielbionych przez dzieciaki, młodzież i dorosłych frytek serwowanych w najpopularniejszych sieciowych restauracjach, w tych mniej popularnych i niszowych także: jak każdemu jest wiadomo, smażone frytki zawierają tłuszcze-trans, bardzo szkodliwe dla naszego organizmu, oraz, co nie dla każdego jest jasne, akrylamid - neurotoksynę, która przyczynia się m.in. do występowania nowotworów przewodu pokarmowego oraz uszkadza układ nerwowy*; moja ciekawostka dotyczy tłuszczów-trans: otóż w amerykańskim Mc Donald's frytki zawierają ich ok. 12%, w polskim ok. 18%, a w duńskim zaledwie i aż 1,2%, w KFC natomiast jest ich najwięcej - 40%. Ja wyciągnęłam z tego następujące wnioski: nawet jeśli piekę frytki mrożone w piekarniku, to zawierają one akrylamid, który powstaje w reakcji pomiędzy asparaginą i cukrami redukującymi (ziemniaki zawierają skrobię, czyli węglowodany, gwoli przypomnienia) podczas obróbki termicznej - smażenia lub pieczenia - w temperaturze od 120 stopni Celsjusza (dobrym jego źródłem jest również dym tytoniowy!)*, ale to nie jest w stanie powstrzymać mnie od ich jedzenia; i wbrew pozorom "bezpieczniej" jest jeść w Mc Donald's niż w KFC, co mnie lekko szokuje. Jak jest z wami? Lubicie jeść junk pommes czy raczej za nimi nie przepadacie?
*źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Akrylamid

11 komentarzy:

  1. Ja jeszcze mam 2 miesiące wakacji, ale póki co nie zapowiadają się porywająco.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się też nic nie chce i tylko piszę różne głupoty. Wakacje są w dużej mierze od tego, żeby się poobijać :D Nigdy nie lubiłam fastfoodów, okazuje się, że byłam mądra :D

    Dobra, już nic na temat twórczości nie mówię - sama ocenisz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W języku naszej rodziny funkcjonuje określenie "McRzygacz" (przepraszam za dosadność), ponieważ struliśmy się wszyscy jak jeden mąż po posiłku tam wiele lat temu. Od tej pory nie tknęłam praktycznie niczego w sieciach fasfoodowych. Bioway to sieć barów sałatkowych? Uwielbiam podobną sieć - Salad Story. Ceny kosmiczne, ale jedzonko warte grzechu :)

      Usuń
    2. Nie byłam tam... szczerze mówiąc, pierwsze słyszę. Jak zwykle jestem do tyłu, ale nadrobię to, skoro serwują takie pyszności :D

      Usuń
    3. Ależ nie twierdzę, że ich nie ma :P Żyję w swoim świecie i pewne rzeczy mi umykają xD

      Usuń
  3. Ja ubóstwiam Sims 3, ale gram ciągle bez żadnych dodatków, ale mam wplanach kupno najnowszego, który pojawi się we wrześniu: "Nie z tego świata" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawie napisany post-bardzo mi się podoba

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś jak maniak grałam w Simsy, jednak potem zmieniłam komputer i gra zaczęła mi się strasznie wieszać, dlatego niestety już w nią nie gram. Jednak wcześniej grałam właśnie w dwójkę (i też ściągałam mnóstwo dodatków z internetu :D), trzecia część tej gry jest dla mnie troszkę zbyt rozbudowana :) Ja dzięki Bogu, aż tak bardzo za frytkami nie przepadam, w ogóle nie jem niczego w fast foodach :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie lubi frytek z takich sklepów. Są niedobre. Najlepsze jest jak się weźmie kilka ziemniaków, obierze, pokroi odpowiednio i usmaży na świeżym oleju. Palce lizać! Chrupiące, rumiane, ciepłe i nie przesiąknięte tłuszczem. Miałam kiedyś The Sims 3 na telefonie. Pożeracz czasu. Nidy nie posiadałam tej gry w wersji na komputer i jakoś mnie nie ciągnie do kupna, mimo, że jest naprawdę wciągająca. A ja moje słodkie dni nicnierobienia muszę zamieniać w dni pomagania przy ogórkach / porzeczkach, etc.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty tylko wyjeżdżasz, a ja w domu ciągle siedzę, ech. Hahaha ;D Nie ma to, jak dobre usprawiedliwienie ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wybrzeże zwiedziłam całkiem dogłębnie, Świnoujście, Kołobrzeg, Ustronie, Władysławowo, Karwia, Trójmiasto, Hel... Ale północno - wschodnia część Polski to wciąż terra incognita.
    Nawet lubię niektóre romanse, ale muszą być przyprawione dramatem, lub wręcz przeciwnie, komedią. Takie sztucznie poważne lub obsceniczne strasznie działają mi na nerwy. Czy bohaterka każdej z książek dla ,,starszej młodzieży" musi opowiadać o kobiecie/dziewczynie, która zajmuje się głównie zdobywaniem nowych doświadczeń seksualnych, w dodatku deklarującej miłość do jednego, ale przeżywająca ,,coś" z każdym dookoła? To takie programowanie dziewczyn na ladacznice.
    Zupełnie przegapiłam początek sierpnia 0_0

    OdpowiedzUsuń