poniedziałek, 25 czerwca 2012

gdy stoisz przede mna, wydaje mi sie, ze snie

 ZOO

Zbieram się trochę już czasu na to, by napisać wreszcie normalnego posta, i nie potrafię z siebie wykrzesać entuzjazmu. No dobrze, żartuję! Zostały nam cztery dni do wakacji, na zakończenie roku dla klas trzecich muszę się jednak ubrać na galowo, mimo że nie mam odpowiednich do tego ciuchów, ale już poprosiłam Karolinę, by mi pożyczyła spódniczkę, resztę wynajdę na dnie szafy, jeśli będzie mi sprzyjać szczęście. Siedzę właśnie na lubimyczytać.pl, przeglądam książki i zaznaczam, które przeczytałam i które chcę przeczytać. Jestem w transie, przypominam sobie wszystkie historie po kolei, jedne mocno zakorzenione w mojej pamięci, inne mniej, niektóre wcale. Dzisiaj przeczytałam "Kochanka z zaświatów", opowieść, która napawa mnie optymizmem związanym z życiem po śmierci. Dość lekka lektura, idealna na burzowe wieczory, bo w takie ją zazwyczaj czytałam. Mogę właściwie powiedzieć, że na burzowy wieczór, gdyż ma dwieście dziewięćdziesiąt stron zapisanych stosunkowo dużą czcionką (jak to ja - przeczytałam ją w kilka dni z braku czasu). A teraz zaczynam długo przez siebie wyczekiwaną książkę (jakieś trzy lata, czytałam początek) - "Chemię śmierci" i mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie. W czwartek kupię "Martwy w rodzinie", kolejną część Czystej, więc wezmę ją na podróż. Ogólnie skupiłam na półce książki, które w najbliższym czasie chcę przeczytać, i jest ich siedem, w tym dwie z biblioteki, dwie pożyczone, a reszta kupionych... Wakacje, wakacje, czas czytania, czas obijania się, czas robienia indu i remontowania pokoju! Chociaż z tym remontem to chyba nie wypali, bo mój tata nie jest skory do kładzenia mi tapety i pomocy w malowaniu... cóż, może w późniejszym terminie zdecyduje się mi pomóc. A już się na to nastawiałam! Trochę dziwnie byłoby nie wspomnieć o piątkowych zakupach z Natalią i późniejszych urodzinach Weroniki... więc wspominam, że zakupiłam sobie spodenki i bluzkę (rozmiar 38, źle spojrzałam, ale jest w porządku, nieco za długa, więc ją upycham po kieszeniach), a Weronice kupiłyśmy pachnący prezent, który bardzo mi się podobał, niach, niach. Jejciu, ale jestem nudna...

2 komentarze:

  1. Chemia śmierci.. chciałam to przeczytać. Niestety, to było do przewidzenia, że w mojej bibliotece jej nie będzie. Ech.
    Piękny tygrys! <3
    Mam małe możliwości jeśli chodzi o literaturę i w sumie niewiele ciekawych książek jest w bibliotece w mojej miejscowości. A jak wypatrzę coś na necie, to oczywiście nie ma tego, więc mogę tylko "obejść się smakiem"
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. oo nieżle :) zoo zawsze wzbudzało we mnie dziewne uczucia te dzikie zwierzęta i tp ;) ale zdjęcia cudne :)

    OdpowiedzUsuń