niedziela, 22 kwietnia 2012

is Jack happy?! HAPPY JACK!

 Gdynia once again

Witajcie w tę niezwykle ciepłą i słoneczną niedzielę! Mam dzisiaj wspaniały humor, nie bez powodu! Słucham The Who, szukam tanich biletów lotniczych do Sztokholmu i trzymam kciuki, abyśmy tym razem mieli co robić chociaż jednego dnia w długi weekend/tydzień majowy. Wróciłam przed chwilą z kościoła i jak to ja wcinam słodycze. Tym razem wybór padł na białą czekoladę; wczoraj była mleczna, mama kupiła przez przypadek tą z Nestle i musiałam niestety przeboleć to, że mam produkt od firmy testującej na zwierzętach. Tak samo ubolewam nad płatkami, które wręcz uwielbiam i nie potrafię z nich zrezygnować. Co ze mnie za człowiek! Mam tyle kosmetyków testowanych na zwierzętach, chociażby mój niezawodny antyperspirant albo odżywka z L'Oreal czy szampon do włosów z Shwarzkopf, to chyba wszystko... Uggrh. Za chwilę będę uczyć się odmian czasowników nieregularnych na jutrzejszy niemiecki, na szczęście jest to tylko dziesięć pozycji; a potem poczytam coś, bo dzisiaj tak długo spałam, że nie zdążyłam sięgnąć po książkę. Mam ochotę na jakiś orzeźwiający napój, ale jak na złość w lodówce jest tylko kwas chlebowy, którego nigdy w życiu nie tknę, bo... smakuje jak chleb (tak powiedziała siostra), a ja nie lubię chleba, tak samo jak nie lubię ziemniaków jako takich. Jak ja chcę już mieć ten poniedziałek za sobą i rozkoszować się wolnością przez trzy dni, niach, niach. Ależ mi się udziela ta piękna pogoda, mam ochotę wyjść na dwór i pojechać nad morze. Więc kierunek - Sopot! A nauka po powrocie, heheszki.

3 komentarze:

  1. a więc masz blisko do morza? :D zazdroszczę! ja choćbym chciała sobie zrobić spacer w taką pogodę to nie mogę, bo przygniata mnie stos projektów i kolokwia :P ale nie narzekam, bo jak wytrwam do majówki, to się zacznie jazda ]:->

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekolada testowana na zwierzętach? O.o

    OdpowiedzUsuń
  3. Też chciałam mięć kota lub psa, ale rodzice byli nieubłagani, tyle lat próśb i zaklinań, kombinowania na boku... Jakieś dwa lata temu rodzice zgodzili się kupić mi kraba. Radość była wielka, wreszcie jakieś zwierzątko z nogami! Ale nie można go przecież pogłaskać czy wejść w jakiekolwiek interakcje. Około trzech miesięcy temu stał się cud, i mama, jak dotąd zadeklarowana przeciwniczka trzymania zwierząt w bloku poparła inicjatywę myszoskcozkową. Najpierw przybyła klatka, potem mieszkańcy, a teraz mamy ich już trzynaście... I jakoś przestałam interesować się kotami i psami.
    Siostra jest zła, moja zamknęła małego skoczka w szafie, myślałam, że dosłownie ją zatłukę, wydaje mi się, że w ramach klątwy urodziła się bez istoty szarej w mózgu.
    Zależy jakie stworzenia w klatce, szczur bardzo się przywiązuje do człowieka, reaguje na imię, śpi na ramieniu, przychodzi i zaczyna iskać... Ale trzeba poświęcać mu dużo czasu, w dodatku wizualnie z gryzoni najbardziej podobają mi się skoczki, szczury są na trzecim miejscu.
    Mnie nie wolno za bardzo żuć gumy, bo mógłby wypaść mi sztuczny ząb, a nie chcę się męczyć z drutami, które są w środku.
    Nadkwasota jest domniemana, prawdopodobnie mam lekki refluks.
    Wszyscy jesteśmy przestępcami.
    U mnie większość rzeczy pochodzi ze stypendium, laptop, aparat, książki...
    SDM to twór popkultury?! O Ty zła!

    OdpowiedzUsuń