niedziela, 8 kwietnia 2012

Alleluja, alleluja!

 Wesołych świąt. :)

Jako że nie jestem fanką życzeń z prawdziwego zdarzenia, tylko tych niewymuszonych, skromnych, bez zbędnych epitetów, przymiotników i odwołań do tego, co oczywiste, toteż życzę wam przyjemnych świąt. Zjadłam przed chwilą śniadanie, rozpływając się nad tematem "co z tym chrześcijaństwem nie tak?" w corocznej (nie)kłótni rodzinnej, a także nad ideą śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Co prawda nie wysnuliśmy jakichś przełomowych wniosków, ot, zwykła dyskusja szaraków, ale nie na tym rzecz polega. Najważniejsze, że rozmawialiśmy, prawda? Rzadko nam się zdarza jeść śniadania w komplecie, zwykle spotykamy się przy obiedzie. Stół to najlepszy łącznik pomiędzy tym starszym i młodszym pokoleniem, zbliża ludzi, którzy się kochają. Bo, jak to mawiają, nie usiądziesz do stołu z wrogiem. A odbiegając od tematu świąt (nie lubię być monotematyczna, co da się zauważyć), mam nareszcie Windę! Rozwiodłam się z Linuxem i cieszę się z tego powodu niezmiernie. Jedyne, czego żałuję, to archiwum gadu-gadu, które jednak było dla mnie cenne... Mam szaleńczą ochotę na The Cure i na książkę Kinga, grr. No to słucham, a na Kinga będzie czas kiedy indziej. Widzieliście już świąteczny śnieg? Nie? No to czas wystawić nosy za okno!

1 komentarz: