środa, 14 marca 2012

little bird

 gdygdygdynia

No i po środzie! Jeszcze dwa dni, cztery sprawdziany i koniec tygodnia. Później dwa dni i początek kolejnego pracowitego tygodnia. Następnie dwa dni i początek (mam nadzieję) ostatniego pracowitego tygodnia. Przymierzam się do odrobienia pracy domowej z matematyki, ale głód daje mi się we znaki, więc chyba zejdę po coś do jedzenia (pomijając to, że przed chwilą zjadłam beznadziejny deser o smaku czekoladowym ze ŚMIETANKĄ, co za bzdety; taką pianę to ja sobie mogę zrobić spieniaczem do mleka Natalii - tylko że moje będzie smaczniejsze). Aktualnie przeżywam fascynację muzyką Angusa and Julii Stone, ach, ach, ach. Wróciłam do współczesności. Ponadto... nie mam dzisiaj czasu na "Przepis na życie", a to pech... Ale jutro muszę nadrobić, tak... matma prosta jest, więc zbytnio nie trzeba się uczyć... i będzie czas... Kichu, kich, idę, chociaż zaczyna się fajna piosenka, grr.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz