prowizoryczny bokeh (cz. 2)
Zamówiłam sobie pizzę i wcinam właśnie kawałek ze strony "mozzarella". Druga strona to z kurczakiem, też mniami. Przyszłam ze szkoły diablo głodna i musiałam coś zjeść, bo obiad byłby oczywiście o ósmej... Dzisiaj oficjalnie już mogę uznać, że mam w kieszeni upragnioną średnią. Zawsze jest tak, że im bliżej do końca semestru, tym wyższa średnia. Niemożliwe staje się możliwym i takie duperele. Nie mam ochoty siedzieć przed komputerem... Odrobię lekcje, zjem do końca pizzę (nie wierzę, że zjem całą dużą, bo mój żołądek wybuchnie, ale spróbuję, może nie zwymiotuję - taki rozweselacz).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz