środa, 14 grudnia 2011

growin' up

 ciepłe kraje, ciepłe kraje

Dzisiaj jest przełomowy dzień - przestało boleć mnie gardło, a zaczęłam kaszleć. Chyba pierwszy raz zdarza mi się chorować w okresie przedświątecznym, więc jest wysokie prawdopodobieństwo, że będę jeszcze bardziej chora w święta, chociaż mogę się uleczyć przez pozostały do świąt tydzień. Chcę piątek, chcę, chcę robić pierniczki znów! A w sobotę spotkanie z Karo i świąteczne zakupy! Obudziłam się rano, mówię "spaaaaać", wstałam po dziesięciu minutach leżenia i poszłam do mamy, żeby mi napisała zwolnienie z wfu. Potem robiłam herbatę... i przy wyciąganiu jej stłukłam filiżankę na kapcie. Jestem cudowna. Zawsze coś stłukę rańcem, kiedy jestem półprzytomna, szczególnie kiedy czuję jeszcze większe zmęczenie niż przed pójściem spać. No dobra, zabieram się do ogarniania ćwiczeń z geografii. Zrobię to teraz, żeby sobie nie zawracać głowy w przerwę świąteczną, a co tam. Wtedy bym zapomniała w ogóle, że coś trzeba było zrobić, he. Także David Bowie i zabieramy się do roboty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz