lipcowate (2010)
Wezbrała we mnie nuda, więc piszę. A piszę o tym, co nie dzieje się we mnie, lecz poza mną. Nie mogę zaszyć się w łóżku z książką, ponieważ w salonie nawijają makaron na uszy tak głośno, że się skupić nie mogę. A cóż innego mam robić? No to zasiadłam przed komputerem. I słucham sobie Bena Howarda z braku laku. Mógłby mi tak ktoś przed spaniem pobrzdąkać na gitarce i podśpiewywać nad uchem, tobym lepsze sny miała. Zjadłabym co nieco. Poszłabym pobiegać. Z psem. Pada deszcz. × The world is crushing down. Dzisiaj ładny psalm w kościółku był. W serce mnie ugodził. Nie mogę jednakże sobie jego przypomnieć. Szkoda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz